Ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu rozpoczęło się wczoraj. Pierwotnie planowano, że potrwa aż do piątku, jednak wicemarszałek Terlecki przekazał, że planowane są zmiany w harmonogramie. Posłowie prawdopodobnie będą kontynuować obrady dopiero po wyborach parlamentarnych – 15 i 16 października.
"Mogą być dwie teorie..."
Pomysł dokończenia posiedzenia Sejmu po wyborach wzbudził wiele komentarzy. Do sprawy odniósł się m.in. lider Kukiz'15 Paweł Kukiz. – Nie wiem (skąd taka decyzja – red.). W takim ustroju (postbolszewickim – red.), to mogą być dwie teorie – tłumaczył polityk, zapytany o decyzję o przerwaniu posiedzenia.
– Pierwsza teoria to jest taka niespiskowa, czyli na przykład prezes zaplanował sobie coś na ten najbliższy tydzień, coś mu wpadło do głowy – mówił Kukiz. – Albo z kolei może być też teoria lekko spiskowa, ale też nie do wykluczenia, że PiS liczy się z tym że niekoniecznie musi wygrać wybory, a w związku z tym zabezpiecza się na okoliczność niewygrania. I na ostatnim posiedzeniu chce wprowadzić takie ustawy, tak podobnie jak kiedyś PO zabezpieczyła się wrzucając dwóch sędziów do Trybunału Konstytucyjnego – dodał polityk. Kukiz zgodził się z także z prowadzącą program, że decyzja PO (z 2015 roku, dotyczącą wprowadzania sędziów do TK) była niewłaściwa.
– I podobnie teraz PiS, może pójść dalej. To oczywiście będzie prowokacyjne co powiem, ale na przykład na ostatnim posiedzeniu może wprowadzić stan wojenny. Pojęcia nie mam. Może uznać wybory za nieważne, albo za pół ważne i tak dalej – tłumaczył Kukiz.
Czytaj też:
To dlatego zawieszono posiedzenie Sejmu? "Polityczne fiasko"