Problemy Sławomira Nowaka zaczęły się na początku września. Nowy minister infrastruktury Ukrainy zarzucił mu wprowadzanie w błąd i zapowiedział rychłą dymisję. Wtedy były szef gabinetu Donalda Tuska sam zrezygnował z kierowania ukraińską agencją drogową Ukrawtodor.
Decyzja ta zbiegła się z zarzutami, jakie wobec Nowaka przedstawiła ukraińska Narodowa Agencja ds. Przeciwdziałania Korupcji (NAPK). Ogłosiła, że minister transportu w rządzie Donalda Tuska miał przedstawić nierzetelne informacje w swoim oświadczeniu majątkowym i w tej sprawie skierowano protokół do sądu. Według NAPK w oświadczeniu za 2017 r. Nowak miał podać nieprawdziwe informacje dotyczące wartości swojego samochodu oraz lokat w bankach.
W odpowiedzi Ukrawtodor stwierdził, że Sławomir Nowak podał rzetelne informacje w swoich oświadczeniach za lata 2016-18 i będzie się bronić w sądzie – informuje "Gazeta Wyborcza". Sprawa trafiła do sądu, który 2 października umorzył postępowanie. "Kilka tygodni temu w mediach pojawiła się informacja o postępowaniu administracyjnym w sprawie mojego oświadczenia majątkowego w UA. Sąd administracyjny przyznał mi rację. Liczę, że rzetelne media równie ochoczo poinformują o moim zwycięstwie" – napisał Nowak na Twitterze.
Jak opisuje "GW", sąd stwierdził, że Nowak nie naruszył przepisów administracyjnych, bo różnica między wiarygodnymi i niewiarygodnymi informacjami, jakie podał w oświadczeniu majątkowym, jest mniejsza od równowartości 100 minimum socjalnych. Uznał też, że Nowak podał prawdziwą, niezaniżoną wartość auta netto (81 300 zł), a kontroler sprawdzający oświadczenie nie wziął pod uwagę obowiązującego w Polsce podatku VAT (23 proc.).
Czytaj też:
Wielka Brytania: Izba Gmin znów przesunęła decyzję ws. brexituCzytaj też:
Szokujące obrazki na ulicach Barcelony. Dziennikarze pytają, co na to KE