Jarosław Flis: Nie na tym miała polegać "dobra zmiana"

Jarosław Flis: Nie na tym miała polegać "dobra zmiana"

Dodano: 
Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Kaczyński w Sejmie Źródło: PAP / Tomasz Gzell
PiS nie może pogodzić się z porażką w Senacie – uważa prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Damian Cygan: Znamy już prawie wszystkich kandydatów na ministrów. Coś pana zaskoczyło?

Jarosław Flis: W zasadzie nie, choć żenująco wyszła ta sytuacja z ministrem sportu. Zobaczymy, jak to się skończy. Na razie wypowiedź prof. Waldemara Parucha i potem reakcja senatora PO Roberta Dowhana chluby obozowi rządzącemu nie przynosi.

Czy profesor Paruch, zdradzając że Ministerstwo Sportu stało się obiektem targów o władzę w Senacie, "spalił" potencjalną kandydaturę?

To jest bardzo delikatna sprawa, bo tak naprawdę nie wiemy, czy Dowhan rzeczywiście brał to pod uwagę. Podobny przypadek zdarzył się na Śląsku (chodzi o sprawę Wojciecha Kałuży – red.), ale to wciąż wyjątek niż reguła. Zresztą "dobra zmiana" chyba nie na tym miała polegać, że będziemy kupować ludzi, których najpierw odsądzamy od czci i wiary, że są w "Polsce minus", a jak przejdą na naszą stronę w zamian za stanowisko, to już są w "Polsce plus". Cała ta sytuacja wygląda raczej na kłopoty z pogodzeniem się z porażką w Senacie.

Senator PiS Jan Maria Jackowski powiedział o sprawie Dowhana tak: "Nie wiem, czy to robi dobre wrażenie na elektoracie".

Cała ta sprawa może wywołać trzy problemy. Po pierwsze, jeśli nikt z opozycji nie skusi się na stanowisko ministerialne, PiS nadal nie będzie miał większości w Senacie. Po drugie, wychodzi na jaw korumpowanie, którego nie pochwala nikt – poza tymi, którzy to robią. Trzeci problem jest taki, że cała operacja okazuje się po prostu nieudolna. Przypomina mi to trochę sytuację z protestami wyborczymi skierowanymi do Sądu Najwyższego, które nie przyniosły PiS żadnego pożytku.

Dlaczego PiS zgłosił jako kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego Stanisława Piotrowicza i Krystynę Pawłowicz – polityków, którzy budzą tak ogromne emocje?

Naprawdę nie jestem w stanie odtworzyć ścieżki myślenia, która uzasadniałaby tę decyzję.

Według sondaży ponad połowa Polaków nie chce Pawłowicz i Piotrowicza w TK.

Jak widać przekonanie PiS, że elektorat wszystko nam wybaczy i oczekuje, że będziemy doprowadzać do szału partie opozycyjne za pomocą naszych najbardziej agresywnych harcowników, nie potwierdza się.

Czy rezygnacja Donalda Tuska z kandydowania w wyborach prezydenckich zwiększa szanse Andrzeja Dudy na wygraną?

Wątpię. Czy rezygnacja Jarosława Kaczyńskiego ze startu przed pięciu laty zwiększyła szanse Bronisława Komorowskiego? Moim zdaniem zmniejszyła. I to, że pojawił się Andrzej Duda ułatwiło pokonanie Komorowskiego. Gdyby to Kaczyński wtedy wystartował, prawdopodobnie by przegrał. Dlatego dziwią mnie głosy satysfakcji i uszczypliwości ze strony części mediów bliskich PiS, że Tusk zrezygnował z kandydowania, bo doszedł do wniosku, że przegra.

Pojawiają się informacje, na razie nieoficjalnie, że w wyborach prezydenckich wystartuje Szymon Hołownia. Myśli pan, że on może być takim Pawłem Kukizem z 2015 r.?

Był taki przypadek na Słowacji, że biznesmen i filantrop (Andriej Kiska – red.) został prezydentem, pokonując urzędującego premiera (Roberta Fico – red.). Tyle tylko, że słowacka scena polityczna była wtedy w kompletnym rozbiciu. Tymczasem w Polsce jest na odwrót, bo nasza scena polityczna bardzo się uporządkowała. Poczekajmy na to, kto wygra prawybory w PO. Na razie swój start ogłosił jedynie Władysław Kosiniak-Kamysz. Pomijając szefa PSL, w Platformie musiałoby się wydarzyć coś naprawdę dramatycznego, żeby szanse Hołowni się zwiększyły. No chyba że wystartuje w prawyborach w PO (śmiech).

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także