Damian Cygan: Jak doszło do tego, że zajął się pan sprawą ks. Michała Woźniaka?
Stefan Hambura: Zwrócił się do mnie ks. Józef Pietrusik, proboszcz parafii w Kutnie. W parafii jest kościół pw. św. Michała Archanioła, w którym znajduje się kaplica poświęcona ks. Michałowi Woźniakowi, a także miejsce przygotowane na jego relikwie. Przed wybuchem wojny ks. Woźniak był proboszczem w Kutnie. Od kilku lat ta część gminy nazywa się Woźniaków – właśnie na cześć księdza. Mieszkańcy chcą, by jego relikwie wróciły do Polski.
Urnę z prochami ks. Woźniaka odnaleziono na cmentarzu w Monachium, wraz z trzema innymi kapłanami zamordowanymi w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Dachau. Co udało się panu ustalić w tej sprawie ze stroną niemiecką?
Wystąpiłem z pismem i pełnomocnictwem do nadburmistrza Monachium z prośbą o informacje, w jaki sposób relikwie błogosławionego ks. Michała Woźniaka mogą zostać sprowadzone do Polski.
Co stoi na przeszkodzie?
Sprawa okazała się na tyle ważna, że była konsultowana przez władze Monachium na linii Konsulat Generalny RP – Ministerstwo Spraw Zagranicznych – Ministerstwo Kultury – Kościół katolicki w Polsce. W międzyczasie ks. Józef Pietrusik napisał list do ministra Jacka Czaputowicza z prośbą o pomoc i wsparcie. Z tego, co wiem, do tej pory MSZ nie odpowiedziało na pismo proboszcza.
Kilka dni temu "Rzeczpospolita" poinformowała, że Niemcy odmówili wydania urny, ale dlatego, że nie chce tego ani MSZ, ani Ministerstwo Kultury.
Ja otrzymałem pismo z Monachium, w którym niemieccy urzędnicy nie zgadzają się na przekazanie prochów ks. Woźniaka, powołując się m.in. na stanowisko Polski.
Podobno w sprawę zaangażował się sam przewodniczący Episkopatu, abp. Stanisław Gądecki.
Tak, osobiście spotkałem się z arcybiskupem w Poznaniu, żeby o tym rozmawiać. Abp Gądecki wspiera parafię w Kutnie i chce pomóc w sprowadzeniu relikwii ks. Michała Woźniaka z Niemiec do Polski. Ks. Woźniak jest w gronie 108 błogosławionych męczenników, zamordowanych podczas II wojny światowej z nienawiści do wiary. Beatyfikował ich papież Jan Paweł II. Dlatego dla katolików to jest naprawdę bardzo ważna sprawa.
Michał Woźniak urodził się 9 września 1875 r. w Suchym Lesie k. Raszyna (parafia Pęcice). Mając 27 lat, wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjął w 1906 r. w warszawskim kościele pw. Świętego Krzyża.
W październiku 1909 r. został administratorem parafii Wiśniew k. Mińska Mazowieckiego, a dwa lata później przeszedł do parafii Chojnata k. Mszczonowa. Tam spędził czas I wojny światowej. Od kwietnia do czerwca 1918 r. wraz z grupą parafian był więziony w twierdzy modlińskiej za ukrycie dzwonów, które Niemcy chcieli przetopić na działa (dzwony udało się uratować).
W 1923 r. został proboszczem parafii pw. św. Wawrzyńca w Kutnie. We wrześniu 1939 r. na plebanii u ks. Woźniaka zatrzymał się kard. August Hlond, który podróżował z Poznania do Warszawy. "Gdy pytałem Prymasa o sytuację, pocieszał, że do nas Niemcy nie dojdą. Sam widział wielkie umocnienia nad Wartą i wielką liczbę naszych wojsk. Nie wiem, czy Prymas mówił to szczerze, czy tylko, aby nas pocieszyć" – pisał w swoich wspomnieniach ks. Woźniak.
Jesienią 1941 r. zaczęły się aresztowania. Ks. Woźniak został pojmany przez gestapo 6 października i po kilku tygodniach trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Dachau. Otrzymał numer 28203. Zginął 16 maja 1942 r. Był wśród 108 błogosławionych męczenników, których papież Jan Paweł II beatyfikował w czerwcu 1999 r. w Warszawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.