Marian Banaś trwa na stanowisku szefa NIK i nie zamierza odchodzić. Nie skłoniły go do tego apele polityków PiS ani premiera. Jak sam przyznał w swoim sensacyjnym oświadczeniu sprzed kilku dni, przez kilka godzin rozważał rezygnację, ale ostatecznie podjął decyzję o pozostaniu przy swojej funkcji. Jak dodał, stał się ofiarą "brutalnej rozgrywki politycznej".
Jak relacjonuje dziś Wirtualna Polska, spór między Banasiem a Kaczyńskim ma mieć wymiar osobisty i rodzinny. "Jarosław Kaczyński nigdy nie wybaczy Marianowi Banasiowi jednego: że występując przeciwko PiS, powoływał się na autorytet jego śp. brata, Lecha" – czytamy.
– Tu granica została przekroczona absolutnie cynicznie i świadomie. Banaś zagrał na cienkiej strunie, na emocjach, na zimno. A tego się nie wybacza – tak jeden z ważnych polityków PiS komentuje wideo-oświadczenie szefa NIK. Inny działacz partii rządzącej dodaje: – Robimy wszystko, co możemy, Marianowi służby wybiły zęby, ale chłop zakłada sztuczną szczękę i jeszcze gryzie.
Przypomnijmy, że w swoim oświadczeniu Banaś stwierdził, iż "podwaliny pod nowoczesną ideę niezależnej kontroli państwowej położył już w latach 90. prezes Izby śp. Lech Kaczyński". "W pełni zgadzam się z taką filozofią funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli, dlatego w poczuciu odpowiedzialności za Najwyższą Izbę Kontroli będę kontynuował powierzoną mi przez parlament misję" - mówił dalej.
Co na to Marian Banaś? On sam - według Wirtualnej Polski - czuje się z kolei oszukany i uważa, że ofiarą sporu stał się jego syn. Wedle relacji mediów, to Jakub Banaś miał być "kartą przetargową" w negocjacjach z szefem NIK. W poniedziałek Banaś junior stracił pracę w banku Pekao S.A.
Dziś obóz władzy - jak mają przyznawać sami politycy z jego szeregów - jest w sytuacji patowej. – Prezes jest wobec Banasia bezradny – mówią WP.
Czytaj też:
NIK: Nie zapadła decyzja ws. dymisji Mariana Banasia. WP: Ma asa w rękawie