"Marek Chrzanowski, były szef KNF, kłamał, gdy mówił, że nie składał korupcyjnej propozycji bankierowi Leszkowi Czarneckiemu. Wykazało to m.in. badanie wariografem" – pisze czwartkowa "Gazeta Wyborcza". Dziennik powołuje się na stwierdzenia zawarte w akcie oskarżenia przygotowanym przez katowicki wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
Czytaj też:
Afera KNF. Marek Chrzanowski wyszedł na wolność
"Wyborcza" wskazuje, iż Chrzanowski przekonywał o swojej niewinności – nie kwestionował rozmowy, jednak twierdził, że nie popełnił przestępstwa i nie było zapisu o 1 procencie. Jako, że nagranie nie zawierało informacji o 1 procencie (kwota łapówki), bo były szef KNF miał ją zapisać na kartce, zdecydowano się na badanie wariografem i konfrontację z Leszkiem Czarneckim.
Według gazety, dla Chrzanowskiego badanie wypadło źle, za to "zeznania Leszka Czarneckiego dotyczące przebiegu rozmowy są spójne, logiczne i najbardziej wiarygodnie przedstawiają cały przebieg rozmowy”.
Były szef KNF podał się do dymisji po tym, jak w listopadzie 2018 r. "Wyborcza" opublikowała nagranie zarejestrowane przez bankiera Leszka Czarneckiego. Według miliardera, Chrzanowski złożył mu propozycję korupcyjną – chciał, by biznesmen zatrudnił w jednym ze swoich banków wskazanego przez Chrzanowskiego prawnika z wynagrodzeniem ok. 40 mln zł.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi śląski wydział Prokuratury Krajowej w Katowicach pod nadzorem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Były szef KNF usłyszał wcześniej zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez inną osobę. Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Braun wspomina spotkanie z Wałęsą. Byłemu prezydentowi puściły nerwyCzytaj też:
"Publiczny osąd sumienia". Hołownia: Ksiądz odmówił mi Komunii