Według ostatnich informacji przekazanych przez Ministerstwo Zdrowia, do tej pory w Polsce zdiagnozowano już 1984 przypadki zakażenia koronawirusem, z czego 26 osób zmarło. Liczba chorych szybko rośnie.
Według eksperta Jacka Gleby, dane są bardzo niepokojące i wskazują na to, że tak naprawdę chorych na CoVid-19 jest o wiele więcej. - Ponieważ wykonujemy dramatycznie mało testów, mamy kolosalną populację niezdiagnozowanych. Śmiało można przyjąć, że na COVID-19 wywołany koronawirusem choruje u nas już teraz co najmniej 2-3 razy więcej osób, niż się podaje - ocenia w rozmowie z "Newsweekiem" specjalista w zarządzaniu systemami opieki zdrowotnej i lekarz, który przez wiele lat praktykował w Wielkiej Brytanii i w Hiszpanii.
Gleba uważa, że mimo dramatu, jaki rozgrywa się w Hiszpanii, dane z tego kraju napawają większą nadzieją, niż to, co obserwujemy w Polsce.
- Tam liczba nowych przypadków zatrzymała się na w miarę stabilnym poziomie, nie przekracza pięciu tysięcy dziennie. Już nie ma krzywej wykładniczej, jest krzywa liniowa, co może oznaczać, że weszli w pierwszy etap opanowania epidemii. My jesteśmy wciąż dopiero w dolnej części krzywej wykładniczej, nie wiemy, jak się to dalej potoczy - wyjaśnia specjalista.
Gleba podkreśla, że liczba chorych będzie rosła, a najgorszy będzie kwiecień. - Śpimy na potężnej bombie - ocenia ekspert.
Czytaj też:
Nagła śmierć niemieckiego ministra. "Zostawił list pożegnalny, pisał o skutkach pandemii"