Ekspert o pomyśle Gowina: Jeden z najbardziej kuriozalnych projektów politycznych

Ekspert o pomyśle Gowina: Jeden z najbardziej kuriozalnych projektów politycznych

Dodano: 
Rafał Chwedoruk
Rafał Chwedoruk Źródło: PAP / Marcin Obara
– To nie jest czas na zmiany w Konstytucji i dyskusję o nich. System z bardzo silnym prezydentem jest dziś we Francji. Nie wiem, czy to akurat wzór, do którego byśmy chcieli dążyć. Poza tym konstytucji nie zmienia się dlatego, że jeden z wicepremierów postanowił zaznaczyć swoją niezależność i ugrać swój kapitał polityczny – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Wicepremier Jarosław Gowin zaproponował zmianę Konstytucji tak, aby wydłużyć kadencję prezydenta do siedmiu lat. Jednocześnie Andrzej Duda nie mógłby ubiegać się o reelekcję. Dzięki temu wybory zostałyby przesunięte o dwa lata. Czy Pana zdanie tego typu pomysł ma uzasadnienie?

Prof. Rafał Chwedoruk: Absolutnie nie. Uważam, że to jeden z najbardziej kuriozalnych projektów politycznych, jakie się pojawiły. I tu uważam sam Andrzej Duda może być głównym przeciwnikiem tego pomysłu. Nie sądzę też, by znalazł on poparcie po stronie opozycyjnej. Również po stronie rządowej deklaracje o poparciu dla projektu wynikają raczej z wewnętrznych przepychanek wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.

Tu jest jednak kilka uzasadnień dla tego pomysłu. Choćby takie, że już dawno dyskutowano o potrzebie zmiany w umocowaniu prezydenta w Konstytucji. Głowa państwa ma silny mandat społeczny. Jednocześnie jednak ma niewielkie uprawnienia, jest zakładnikiem własnego obozu politycznego. Prezydent jednokadencyjny mógłby być bardziej niezależny, bo nie musiałby bać się o reelekcję.

Dyskusja o roli prezydenta w systemie konstytucyjnym może się toczyć. Ale po pierwsze – to nie jest czas na zmiany w Konstytucji i dyskusję o nich. Po drugie – system z bardzo silnym prezydentem jest dziś we Francji. Nie wiem, czy to akurat wzór, do którego byśmy chcieli – wobec obecnych kłopotów państwa francuskiego – dążyć. Po trzecie – takie dyskusje nie powinny się toczyć za pośrednictwem mediów. A po czwarte – konstytucji nie zmienia się dlatego, że jeden z wicepremierów postanowił zaznaczyć swoją niezależność i ugrać swój kapitał polityczny.

Nniezależnie od samego sporu – wybory teraz byłyby zbyt niebezpieczne, wybory za rok mogłyby jednak odbywać się w czasie wielkiego kryzysu ekonomicznego, który na pewno nastąpi, więc może faktycznie lepiej przesunąć głosowanie o dwa lata? Niech się rząd wykaże w walce z epidemią, potem kryzysem, a potem będzie rozliczenie, w dodatku niedługo przed wyborami parlamentarnymi i samorządowymi. Rząd zda egzamin – PiS ma reelekcję. Obleje – wygrywa opozycja. Chyba uczciwy układ?

To bardzo chybotliwy argument. Żyjemy w świecie gospodarki globalnej. Polska siłą rzeczy dołączyła do niego nieco później. Ale od lat 70. ubiegłego wieku mniej więcej co dekadę mamy jakiś bardzo poważny kryzys ekonomiczny. Przypomnę kryzys paliwowy z lat 70. Mało kto dziś pamięta, że tuż przed zakończeniem Zimnej Wojny w latach 80. nastąpiło wielkie załamanie giełdy amerykańskiej. Był kryzys azjatycki w latach 90., kryzys lat 2008 – 2009. I teraz ekonomiści przewidywali nadejście załamania gospodarczego. Koronawirus to załamanie znacząco pogłębi. Jednocześnie po każdym takim kryzysie następowała jakaś wojna, o nieco większym niż lokalnym charakterze.

No właśnie, więc skoro teraz będzie kolejny kryzys, ale poważniejszy, to chyba normalne, że za dwa lata po kryzysie wybory będą bezpieczniejsze do przeprowadzenia, niż w jego trakcie?

Tak, tylko skąd pewność, że za dwa lata będzie już po kryzysie?! Być może właśnie wtedy będzie jego szczyt. A więc od tej strony przesuwanie wyborów na za dwa lata nie ma sensu.

Ale jakie w takim razie jest wyjście z sytuacji, jeśli nie zmiana Konstytucji, a wybory 10 maja raczej nie powinny się odbyć?

O tym zadecyduje minister zdrowia Łukasz Szumowski. To on zdecyduje jaki jest stan w związku z epidemią. Niewątpliwie coraz więcej przesłanek mówi o tym, że wybory w terminie 10 maja się nie odbędą – świadczy o tym liczba zachorowań, ale też brak możliwości prowadzenia normalnej kampanii wyborczej.

No więc kiedy?

Głosowanie musi się odbyć w jak najszybszym możliwym terminie. Jeśli okaże się w kwietniu, że stan epidemiczny jest wciąż bardzo poważny, to wtedy zostanie zapewne wprowadzony stan klęski żywiołowej. Trwa on miesiąc, po nim do wyborów trzeba odczekać trzy miesiące. Czyli prezydent wybrany zostanie późnym latem bądź wczesną jesienią.

To wróćmy do działań wicepremiera Jarosława Gowina. Sądzi Pan, że kryzys w Zjednoczonej Prawicy był rzeczywiście poważny, czy była to tylko gra frakcji, bardziej ustawka medialna?

Był to i jest najpoważniejszy kryzys w historii Zjednoczonej Prawicy. Zostanie on zapewne zażegnany. Jednak nie można wykluczyć, że w przyszłości wicepremier Jarosław Gowin dokona kolejnej wolty, a problem koalicji będzie jeszcze większy.

Czytaj też:
Jest decyzja PiS: Popieramy propozycję Gowina

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także