Od ubiegłego tygodnia, jak widać, sporo się zmieniło, bo można odnieść wrażenie, że celebrytka robi wszystko, by media o niej nie zapomniały. Ostatnio pochwaliła się np., że to ona poderwała swojego obecnego chłopaka, popularnego muzyka Barona, a nie on ją.
„To ja zapolowałam na niego! Słyszałam o nim wiele dobrego i wymyśliłam go sobie już w październiku” – poinformowała w rozmowie z magazynem „Flesz”. „Chwilę zajęło mi poderwanie chłopaka z telewizji, ale ostatecznie nie czas, a efekt się liczy” – dodała. Inwestycja się zwraca, bo związek, z którego relacje zdaje na bieżąco na swoim Instagramie, bardzo pomaga jej w autopromocji. W autokompromitacji też, ale w show-biznesie to w zasadzie bez różnicy.
Gdzie ta mądrość
Wokalistka Anna Jurksztowicz podzieliła się na Facebooku relacją z wyprawy po zakupy. Siedząc w samochodzie, zrobiła sobie selfie i zamieściła je w sieci z podpisem: „dziś wybrałam się na niezbędne zakupy. Czułam się jak łączniczka armii krajowej”. Dodała, że „i tak największe brawa należą się lekarzom i całej służbie zdrowia”.
Niestety, jej wpis nie spotkał się z aprobatą fanów. Jeden z nich odpisał Jurksztowicz tak: „Łączniczka w luksusowym aucie, chyba coś ci kobito w głowie się przegrzało. Serio, co to za porównanie? Wiesz, co przechodzili ludzie w tamtych czasach? nie jeździli autem za 100 tysięcy w pełnym makijażu i ciuchach za kilka tysięcy. Serio, weź się ogarnij, kobieto” – napisał. Jego słowa bardzo zdenerwowały wokalistkę. „weź, nie p...l” – odpowiedziała, prezentując prawdziwą klasę i styl. I pozbawiając złudzeń, że mądrość przychodzi z wiekiem
Czytaj też:
"Kimże są krytycy w odniesieniu do milionów fanów?". Blanka Lipińska odpowiada na krytykę
Czytaj też:
Kobiety same proszą się o gwałt? Lipińska: Dla jednych kobiet to jest gwałt, dla innych fajny seks
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.