Trwa kryzys polityczny w obozie rządowym, niektórzy porównują go do tego kryzysu, który miał miejsce w roku 1992, kiedy obalony został rząd śp. Jana Olszewskiego. Dziś krążą pogłoski o zmianie premiera, marszałka Sejmu, przejęciu władzy przez całą opozycję do spółki z Porozumieniem Jarosława Gowina. Czy erę dobrej zmiany zakończy druga „nocna zmiana”?
Jan Parys: Te analogie są jak najbardziej uzasadnione. Tak, jak w 1992 roku chodzi o coś znacznie więcej, niż zmianę personalną na szczycie władzy, wymianę koalicji rządzącej, premiera i ministrów. Zmiany personalne są rzeczą normalną w demokracji, zdarzają się często. Tu chodzi jednak, podobnie jak w 1992 roku, o coś znacznie więcej.
Czyli?
Chodzi o całkowitą zmianą pozycji Polski na mapie Europy i Świata. O wycofanie się z projektu Trójmorza, osłabienia więzi ze Stanami Zjednoczonymi i wejścia naszego kraju w główny nurt Brukseli. Opozycja, wspólnie z Jarosławem Gowinem, próbuje nam zafundować powrót do ery Donalda Tuska. Byłoby to dla Polski i naszego społeczeństwa wielką tragedią. Nie mogę też nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy.
Jakiej?
Rząd przeznaczył miliardy na pomoc dla Polaków w wyjściu z kryzysu ekonomicznego. Opozycja, gdyby udało jej się doprowadzić do zmiany władzy, sprawiłaby, że pieniądze te być może zamiast do Polaków, trafiłyby do środowisk politycznych, które tę drugą nocną zmianę by przeprowadzały.
No dobrze, tematem, który wywołał ten cały kryzys nie są jednak ani kwestie ideologiczne, ani kwestie geopolityczne, ale kontrowersyjny termin wyborów. Czemu PiS nie chce wprowadzenia choćby na krótko stanu klęski żywiołowej i przesunięcia wyborów na maj? Przecież wtedy i tak kandydat partii rządzącej byłby faworytem, a udałoby się uniknąć kryzysu politycznego…
Problem w tym, że opozycja termin wyborów traktuje wyłącznie instrumentalnie, nie zależy jej wcale na dobru i bezpieczeństwie Polaków, ale na powrocie do czasów Donalda Tuska. To jest cel opozycji.
Jednak Jarosław Gowin spotkał się z prezydentem Dudą, zapewnił, że nie chce podziału Zjednoczonej Prawicy. Skąd pewność, że gra w drużynie z opozycją?
Rzecz w tym, że nie wiemy, w co tak naprawdę gra Jarosław Gowin. Jaki jest jego cel. Czy jest to jakaś naiwność, zła wola, a może jest przez kogoś sterowany. Wszystko wyjaśni się na głosowaniu 6 i 7 maja w Sejmie. Ale porównania do nocnej zmiany z 4 na 5 czerwca 1992 roku są uprawnione.
Czytaj też:
Zmiana marszałka Sejmu i rząd techniczny? Zaskakujące informacje
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.