Podczas epidemii i hibernacji gospodarki nie zahibernowali się niestety antysamochodowi aktywiści, wśród których szczególne miejsce zajmuje warszawskie stowarzyszenie o bezpretensjonalnej nazwie Miasto Jest Nasze. Ich aktywność była spowodowana spektakularnym zawaleniem się narracji, nad której utrwaleniem pracowali przez lata: że samochody w stolicy (i nie tylko tam) odpowiadają za większą część smogowego zanieczyszczenia powietrza. I oto okazało się, że w czasie, gdy ruch samochodowy według pomiarów zmniejszył się o minimum jedną trzecią, smog nie tylko nie zmalał, lecz także był większy niż podczas całej zimy, nie tylko zresztą w stolicy. Tam jednak wzrost był szczególnie wyraźny: dla cząsteczek pyłu PM 2,5 normy w niemal wszystkich miejscach pomiaru w Warszawie zostały przekroczone 400-, a nawet 500-krotnie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.