Maciej Pieczyński: Mówi się, że pandemia koronawirusa obnażyła słabość ponadnarodowych struktur. Okazuje się bowiem, ze „jak trwoga, to do państw narodowych”. Zgadza się pan ztą tezą?
Jakub Zgierski: Tak, zdecydowanie. Epidemia koronawirusa, z którą mierzymy się od kilku miesięcy, to nie jest jedyny przykład bezsilności Unii Europejskiej. Kryzys imigracyjny, który wybuchł w 2015 r., również pokazał, że mamy do czynienia z kolosem na glinianych nogach. Propaganda kreuje obraz skuteczności brukselskich struktur władzy, a praktyka pokazuje, że w razie prawdziwego zagrożenia centralne zarządzanie po prostu się nie sprawdza. Wierchuszka debatuje, grozi sankcjami albo wystosowuje apele, a rządy poszczególnych krajów muszą rozwiązywać problemy same albo dzięki jakiejś lokalnej współpracy. Europejska solidarność, o której się tak wiele mówi, oczywiście istnieje, ale z pewnością nie wynika ona z dyrektyw Komisji Europejskiej czy innych podmiotów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.