Według gazety, na początku maja Gowin miał zwrócić limuzynę, którą otrzymał w użytkowanie jako wicepremier. 6 kwietnia polityk podał się do dymisji i odszedł z rządu.
Przypomnijmy, że aby uniknąć wyborów w dniu 10 maja, lider Porozumienia proponował wydłużenie kadencji prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata, ale już bez możliwości reelekcji w 2020 roku.
"Fakt" dotarł do niejawnego rozporządzenia szefa MSWiA, na mocy którego Gowin mógł użytkować limuzynę i korzystać z ochrony do końca kwietnia. Teraz okazało się, że służbowe auto i sztab ochroniarzy przydzielono liderowi Porozumienia na czas nieokreślony.
Osoba z otoczenia Gowina przekazała dziennikarzom tabloidu, że stało się tak po konsultacji SOP z policją i sprawdzeniu pogróżek. Nieoficjalnie wiadomo, że groźby pod adresem polityka zaczęły spływać w chwilę po jego dymisji.
– Jedna z osób, która wysyłała pogróżki, ma przeszłość kryminalną, stąd decyzja o ochronie do czasu wyjaśnienia całej sprawy – cytuje swoje źródło "Fakt".
Jarosław Gowin miał otrzymywać groźby mailem i SMS-em na numer swojej prywatnej komórki.
Czytaj też:
Ustawa o wyborach prezydenckich. Grodzki podjął decyzję