Prof. Jarosław Flis: Składanie PSL do grobu jest mocno przesadzone

Prof. Jarosław Flis: Składanie PSL do grobu jest mocno przesadzone

Dodano: 
Władysław Kosinak-Kamysz
Władysław Kosinak-Kamysz Źródło:PAP / Art Service
Spadek Kosiniaka-Kamysza nie jest tak gwałtowny jak spadek Roberta Biedronia. To kandydat lewicy stracił najbardziej na pojawieniu się Rafała Trzaskowskiego – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Władysław Kosiniak-Kamysz miał być czarnym koniem wyborów i wejść do drugiej tury wyborów prezydenckich, teraz niektórzy wieszczą mu koniec kariery politycznej. Publicystka jednego z prawicowych portali napisała nawet, że miał być tygrysem, a okazał się Filemonem. Czy faktycznie możemy mówić o politycznym końcu lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego?

Prof. Jarosław Flis: Jeśli już, to raczej koniec startu w wyborach prezydenckich, bo kariery to raczej nie. Ale w ogóle to i jeśli chodzi o same wybory, to spadek Kosiniaka-Kamysza nie jest tak gwałtowny jak spadek Roberta Biedronia. To kandydat lewicy stracił najbardziej na pojawieniu się Rafała Trzaskowskiego.

No tak, ale Kosiniak-Kamysz miał być w drugiej turze, raczej w niej się nie znajdzie?

Marzenia o wejściu Władysława Kosiniaka-Kamysza do drugiej tury były tak samo realne jak marzenia Andrzeja Dudy o wygraniu od razu w pierwszej turze. Pojawiły się pewne przesłanki, że marzenia każdego z tych polityków mogą się spełnić. Wynikały z pandemii, fatalnego startu kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Jednak start Trzaskowskiego sprawił, że wszystko się zmieniło. Ale też nie można powiedzieć, że Duda, czy Kosiniak-Kamysz jakoś spektakularnie stracili. Ich poparcie wróciło do poziomu sprzed pandemii. A więc urzędujący prezydent musi się liczyć z koniecznością drugiej tury, a poparcie dla prezesa PSL wynosi kilka procent, tyle mniej więcej ile wynosi poparcie jego partii.

Wynik lidera PSL jednak może chyba rzutować na poparciu dla całej formacji, wokół której jeszcze niedawno miała powstać jakaś nowa siła na polskiej scenie politycznej, a teraz nie wiadomo, czy przekroczyłaby próg?

Nawet bardzo słaby wynik Kosiniaka-Kamysza nie musi być końcem PSL. Bo do grobu tę partię składa się od lat. Fatalne wyniki kandydaci ludowców na prezydenta mieli i w 2005, i w 2010, i w 2015 roku. A kilka miesięcy później PSL uzyskiwał znacznie lepsze wyniki. Więc nie wiem, czemu akurat teraz plotki o śmierci tej partii miały się potwierdzać.

Jeśli chodzi o starty ludowców na prezydenta najlepszy wynik uzyskali Roman Bartoszcze – około 7 proc. i piąte miejsce w 1990 roku o Jarosław Kalinowski – niecałe 6 proc. poparcia, ale za to czwarte miejsce. Zakładając, że obecny lider PSL jest trochę niedoszacowany, może ten wynik powtórzyć. Ale to wciąż bardzo daleko do 20 proc. Pawła Kukiza z 2015 roku. Czy Polacy nie chcą już szukać trzeciej siły na scenie politycznej?

Nie do końca. Paweł Kukiz w roku 2015 miał słabszych konkurentów. Gdyby wtedy z PO startował Trzaskowski, nie Komorowski, również Andrzejowi Dudzie byłoby znacznie trudniej wygrać. Poza tym, dziś Kosiniak-Kamysz nie jest jedynym pretendentem do rozbijania duopolu PO-PiS-u. Startuje też Szymon Hołownia. Gdyby któryś z nich – Hołownia bądź Kosiniak-Kamysz się wycofał, poparcie tego drugiego natychmiast poszłoby w górę. Ale na to się nie zanosi. A jeśli chodzi o niedoszacowanie kandydata PSL, to faktycznie w mniejszych miejscowościach jeśli idzie o walkę na plakaty Kosiniak idzie łeb w łeb z Andrzejem Dudą. Poza tym PSL ma bardzo silne sieci społeczne, przywiązane do tej partii. Ale wracając do początku rozmowy – składanie PSL do grobu jest mocno przesadzone.

Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz składa obietnicę. "Tego zabrakło w decyzjach Szumowskiego"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także