Duchowny stwierdził, że komisja jest "niechcianym dzieckiem Sejmu". Zwrócił uwagę, że dużo czasu minęło od momentu uchwalenia ustawy do wskazania pierwszego kandydata na członka komisji.
– Po pierwszym filmie braci Sekielskich była zapowiedź pana premiera Mateusza Morawieckiego. Później była uchwała sejmowa, ale przez 9 miesięcy nic nie zrobiono i znowu kolejny film braci Sekielskich i szybkie działania prezydenta, premiera, Rzecznika Praw Dziecka, którzy wytypowali swoich kandydatów – mówił ks. Isakowicz-Zaleski.
Podkreślił, że Sejm będzie dopiero głosował w tej sprawie. – Niestety obawiam się, że to będzie po linii partyjnej – dodał.
Pytany, czy jego zwierzchnik, metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, zgodził się na kandydowanie księdza do komisji, Isakowicz-Zalewski odpowiedział, że zgodnie z procedurą wysłał pismo do kurii i czeka na odpowiedź.
"Publicznie zrobiła to Scheuring-Wielgus"
– Dostaję już teraz telefony i kontakt, żebym się wycofał z kandydowania. Publicznie zrobiła to pani poseł Joanna Scheuring-Wielgus, która wręcz powiedziała, że to skandal, żebym ja kandydował – dodał ks. Isakowicz-Zaleski.
Jego zdaniem "powstanie koalicja strachu, która za wszelką cenę będzie starała się sprowadzić tę komisję do papierkowej, malowanej, żeby wypowiadała się raz w roku".
– Z wszystkich kandydatów najlepiej znam to środowisko i wiem, gdzie jest patologia. Patologia jest w ukrywaniu (przypadków pedofilii – red.), złego pojęcia Kościoła wyłącznie, jako pewnej korporacji duchownych, która musi bronić swoich interesów – stwierdził kapłan.
Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski o liście biskupa Janiaka: To jest szok