Ekspert: Prezydent Andrzej Duda na dobrej drodze do zwycięstwa

Ekspert: Prezydent Andrzej Duda na dobrej drodze do zwycięstwa

Dodano: 
Prezydent Andrzej Duda w Łowiczu
Prezydent Andrzej Duda w ŁowiczuŹródło:PAP / Radek Pietruszka
Różnica między Trzaskowskim a Andrzejem Dudą wynosi 13 proc. Gdyby Rafałowi Trzaskowskiemu udało się to odrobić, byłby to ogromny sukces i zarazem coś nowego w polskiej polityce. 43 proc. i kilkanaście punktów przewagi to imponująca zaliczka urzędującego prezydenta, który jest na dobrej drodze, by wygrać te wybory – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.

Jak podsumowałby Pan wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich?

Dr Andrzej Anusz: Przede wszystkim uderza wysoka frekwencja. Przy tak trudnej sytuacji, epidemii koronawirusa fakt, że prawie 65 proc. obywateli poszło do urn, może zaskakiwać. Widać wyraźnie, że Polacy polubili głosowanie, a w szczególności polubili głosowanie w wyborach prezydenckich. Przy takiej rekordowej frekwencji, wynik prezydenta Andrzeja Dudy, 43 proc., to bardzo dobry rezultat. Przypomnę, że to w historii wyborów w III RP drugi rezultat – lepszy uzyskał tylko Aleksander Kwaśniewski, wygrywając w pierwszej turze w 2000 roku.

Czy oznacza to, że urzędujący prezydent jest faworytem?

Na pewno jest faworytem, choć oczywiście nic nie jest przesądzone. Jednak jest kilka atutów przemawiających za urzędującym prezydentem. Przede wszystkim właśnie bardzo wysokie poparcie z pierwszej tury. Ale też bardzo duża przewaga nad Rafałem Trzaskowskim, która wynosi kilkanaście procent. Do tej pory tylko raz kandydat, który przegrał w pierwszej turze, zwyciężył w drugiej. Był to Lech Kaczyński, który pokonał Donalda Tuska w roku 2005. Ale przewaga Tuska po pierwszej turze była dużo mniejsza. Wynosiła 3 proc., dziś różnica między Trzaskowskim a Andrzejem Dudą wynosi 13 proc. Gdyby Rafałowi Trzaskowskiemu udało się to odrobić, byłby to ogromny sukces i zarazem coś nowego w polskiej polityce. 43 proc. i kilkanaście punktów przewagi to imponująca zaliczka urzędującego prezydenta, który jest na dobrej drodze, by wygrać te wybory.

Porozmawiajmy o przegranych. Skąd tak fatalne wyniki Roberta Biedronia z lewicy i prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysława Kosiniaka-Kamysza?

Choć te wyniki są zbliżone, to przyczyny porażek są odmienne. Jeśli chodzi o Biedronia, to on jest zadowolony, że jest w europarlamencie, teraz wycofa się pewnie z krajowej polityki. Będzie już politycznym emerytem. Z kolei Kosiniakowi-Kamyszowi przeszła koło nosa życiowa szansa polityczna. Gdyby wybory odbyły się w maju, to scena polityczna wyglądałaby zupełnie inaczej. Po pierwsze, byłaby całkowita dekompozycja Platformy Obywatelskiej, w wyniku klęski Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kosiniak-Kamysz zająłby zapewne drugie miejsce. Nawet, gdyby Andrzej Duda wygrał wtedy w pierwszej turze, to wokół PSL mogłaby powstać ta tzw. nowa chadecja, o czym była mowa. Kosiniak-Kamysz mógłby stać się liderem. Po tej klęsce to nieaktualne. W PSL będzie próba rozliczenia, jednak nie bardzo jest kim Kosiniaka-Kamysza zastąpić. Więc pewnie pozycję utrzyma, ale będzie mocno osłabiony.

Czy ten pomysł na budowane nowej formacji wokół PSL, będącej pomiędzy PO i PiS oddaliła się na dobre, czy może w jakiejś perspektywie będzie ona zrealizowana?

Teraz była na to ogromna szansa. Było to na wyciągnięcie ręki. Teraz ten pomysł upadł. Gdyby doszło do dezintegracji Zjednoczonej Prawicy w przyszłości mógłby ten scenariusz być odtworzony. Choć nie wykluczam, że teraz środowisko Gowina na poziomie wojewódzkim będzie wciągać do Zjednoczonej Prawicy właśnie polityków PSL.

Sukces odnieśli za to Krzysztof Bosak z Konfederacji oraz Szymon Hołownia. Jak ich wyborcy mogą zachować się w drugiej turze?

Jeśli chodzi o Konfederację, to jej wyborcy dzielą się na trzy grupy. Jedna to bardzo młodzi ludzie, zainteresowani programem wolnorynkowym, kwestiami gospodarczymi. Druga, to wyborcy wolnościowi, libertariańscy. Trzecia, to narodowcy, mocno przywiązani do tradycyjnych wartości. Ci ostatni raczej poprą Andrzeja Dudę. Pozostali, albo zostaną w domu, albo mogą, z przyczyn ekonomicznych poprzeć Trzaskowskiego. Zaś jeśli chodzi o elektorat Szymona Hołowni, to ciężko dziś wyrokować jak zachowają się jego wyborcy. Sam Hołownia stoi przed ciekawym dylematem. Jeśli opowie się po stronie Trzaskowskiego, straci możliwość budowania nowej siły na scenie politycznej. Ale też pamiętać należy, że może mieć z tym problem, bo do wyborów parlamentarnych zostały jeszcze trzy lata. Więc poparcie z wyborów ciężko będzie utrzymać. Niewykluczone, że Szymon Hołownia będzie jednym z ważnych elementów rozgrywek w PO, jeśliby doszło do porażki Rafała Trzaskowskiego.

Czytaj też:
TVP proponuje debatę Duda-Trzaskowski w Końskich. O tym mieście mówił "Do Rzeczy" Schetyna

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także