JAKUB WOZINSKI: Padają zarzuty, że treść polskiego odpowiednika „estońskiego CIT” jest zbyt skomplikowana. Dlaczego nowe przepisy nie mogą przyjąć treści sprowadzającej się do formuły: „Firma nie płaci podatku dochodowego, o ile wypracowane zyski przeznacza na inwestycje. Kropka”?
JAN SARNOWSKI: Im prostszy przepis, tym więcej niewiadomych, a kluczową kwestią dotyczącą regulacji jest jej precyzja. Pojawiają się tutaj dwa pytania: co jest celem ulgi i jak chcemy ją zrealizować. Jeśli chcemy pomóc firmom, to pamiętajmy, że głównymi celami „estońskiego CIT” jest nie tylko wsparcie inwestycji i rozwoju firm, lecz także wzmocnienie ich płynności.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.