Ostatnio głośno o raperze Taco Hemingwayu. Artysta nagrał utwór pt., "Polskie tango", w którym rapuje o sytuacji politycznej. Po co znanemu raperowi wejście w tematykę polityczną?
Tomasz Samołyk: Dziwnie czuję się w roli odgadywania motywacji Taco, choć oczywiste jest, że data publikacji "Polskiego tanga", czyli dzień przed ciszą wyborczą, nie była przypadkowa. Nie czyniłbym jednak z tego zarzutu. Artysta ma prawo w swojej twórczości wypowiadać się także w sprawach publicznych. Historia sztuki zna mnóstwo takich przypadków.
Kiedy muzycy angażują się w politykę, wiele osób zadaje sobie jednak pytanie, czy deklaracje, które wybrzmiewają w utworach są szczere, czy może coś za tym stoi? Być może nie ma to kompletnie żadnego znaczenia?
Znów, trudno odgadywać mi intencje. Jeżeli miałbym to oceniać na podstawie dotychczasowych "owoców" twórczości Taco, której jestem fanem, to zakładam absolutną szczerość w tej sprawie. Autentyczność rapu Filipa to jeden z jego największych walorów.
Wiele osób stwierdziło, że słowa, które padły w kawałku Taco, nie powinny w ogóle paść. Chodzi m.ino fragment: "Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Torba z białym”. To zwykła zabawa słowem?
To z pewnością pewnego rodzaju skrót myślowy, uogólnienie czy figura estetyczna. Nie odbieram tego fragmentu jako ilustracji jakiejś grupy, na zasadzie prostej korelacji, że jest to głos chłopaków z zamkniętego osiedla, spośród których wszyscy biorą narkotyki. Jako nieporównywalnie mniej znana osoba, która również dzieli się swoimi przemyśleniami publicznie, czuję z Taco pewnego rodzaju utożsamienie w niezrozumieniu. Widać to choćby po moim filmie, który przez wielu został odebrany jako "atak" na Taco. Oczywiście swoje dołożyłem do pieca, nazywając go "dissem", ale to oczywiście prowokacja i clickbait.
Właśnie. Postanowił pan odpowiedzieć Taco. Nie obawiał się pan reakcji "salonu", dla którego Taco jest w pewnym sensie "święty"?
Od kilku lat prowadzę kanał na Youtube, który "salon" za bardzo nie obchodzi.
Jednak tym razem zawrzało.
Zamknęliśmy się w swoich bańkach, a gdy zdarza mi się wejść do tej "salonowej", to spotykam się tam raczej z niezrozumieniem. A agresja jest tylko jednym z przejawów tego niezrozumienia. Taco, jak każdy twórca, ma różnych fanów. Jedni są rozsądni i traktują jego twórczość z odpowiednim dystansem, a inni są rzeczywiście kimś w rodzaju "wyznawców". Pierwsi podeszli do mojego filmu koncyliacyjnie, jak do gestu wyciągniętej ręki, a drudzy dali łapkę w dół i poszli. Jeszcze inni mnie nie zrozumieli albo zrozumieli opatrznie - za co oczywiście, częściowo, także ja odpowiadam.
Co zmotywowało pana, aby odpowiedzieć Taco?
Kilka spraw.
Jakich?
Po pierwsze wrażenie, że Taco stworzył sobie "chochoła", z którym postanowił zawalczyć. Co ciekawe, mojemu filmowi zarzuca się to samo. Mam na myśli to, że zebrał w swoim tekście zespół absurdalnych, wręcz foliarskich, poglądów, a na końcu opatrzył je słynnymi już ośmioma gwiazdami (j***ć PiS). Sprawił tym wrażenie, że fani PiS-u albo strony konserwatywnej boją się szczepionek, 5G i polski węgiel traktują jak złoto. Moja odpowiedź miała trochę zdywersyfikować ten obraz, skłonić do szerszego myślenia.
Po drugie, chciałem w swojej odpowiedzi wyrazić aprobatę dla wielu aspektów poruszonych w "Polskim tangu" takich jak: wyniszczająca nas wojna polsko-polska, kompleks Zachodu, marna oświata, czy chociaż hasło "Bóg z nami, c**j z Wami", które jako katolik, przyjmuję z pokorą. Po trzecie wreszcie, chciałem zaprosić Taco do pełnometrażowego filmu, który robię wraz z Janem Barcentewiczem.
W swej odezwie powiedział pan m.in.: "Kiedyś wkurzało nas to, że nazywaliście nas faszystami. Dziś nas to śmieszy”. Czuje się Pan „faszystą”? Kim właściwie jest enigmatyczny „faszysta”, którego od lat szukają?
To temat na szeroką rozprawę semantyczno-społeczną. Żyjemy w rzeczywistości, w której słowa i definicje albo straciły na znaczeniu ale zostały pomieszane. Dziś "faszystą" dla niektórych jest prawdopodobnie każdy kto ma inne poglądy niż centrowe lub lewicowe. Dostrzec jednak należy takie uogólnienia i krzywdzące zwroty także po "naszej" stronie. Zbyt często i w zbyt agresywny sposób rzucamy np. takimi określeniami jak "lewak" czy "dewiant".
Mówi się, że Polska jest obecnie podzielona na dwie części. Obwinia się za to media i polityków. Czy agitacja polityczna nie zniechęca odbiorców do słuchania danego muzyka?
Uważam, że jeśli artysta agituje za jakąkolwiek partią, to przestaje być artystą. Jednak to tylko moja perspektywa. Widzimy, że np. publiczna telewizja ma "swoich" artystów, a "salon" "swoich". Dla mnie artystą interesującym jest ten, który tworzy w oderwaniu od przekazu jakiegokolwiek obozu politycznego i zwraca uwagę swoją sztuką, a nie politycznym opowiedzeniem się. Nadmienię jednak, że Taco nie opowiedział się za jakąkolwiek partią w "Polskim tangu". Opowiedział się tylko przeciw.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.