Portal, powołując się na anonimowe źródła w Pałacu Prezydenckim, podaje, że celem współpracy Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego było pokazanie oferty na przyszłość oraz porozumienia pomiędzy przywódcami.
– Premier odegrał wielką rolę, bo odarł konkurenta (Rafała Trzaskowskiego - red.) z wiarygodności. Udało się wykazać niekompetencję i na arenie międzynarodowej, i przy zarządzaniu Warszawą. Prezydent nie musiał tego brać na siebie – powiedział Interii bliski współpracownik Morawieckiego.
Z kolei jak tłumaczył jeden ze sztabowców prezydenta, w badaniach wyszło, że wyborcy obawiają się konfliktu między prezydentem a rządem. – Stąd całe przedsięwzięcie – dodał.
Według ustaleń Interii centrala PiS na Nowogrodzkiej nie wiedziała o wszystkim, co dzieje się w sztabie Andrzeja Dudy. Dowodem na to ma być osoba Marcina Mastalerka, byłego polityka PiS. Prezydent wspomniał o nim dopiero w przemówieniu podczas wieczoru wyborczego w Pułtusku. To Mastalerek miał wymyślić "koalicję polskich spraw", o której Andrzej Duda mówił pod koniec kampanii.
Większość sztabowców związanych z PiS miała nie wiedzieć, że Mastalerek doradza głowie państwa. Nieoficjalnie mówi się, że prezydent chce, żeby to on został szefem jego kancelarii – podaje Interia.
Czytaj też:
Premier: To będzie jedno z kluczowych spotkań dla przyszłości Europy