"Byliśmy w magazynie, gdzie Poczta Polska ukrywa pakiety przygotowane na "niewybory" planowane na 10 maja. Karty do głosowania są tak źle zabezpieczone, że można je łatwo skopiować" – czytamy w artykule "Gazety Wyborczej".
Jak zrelacjonowano, dziennik zapytał Pocztę Polską o miejsce ich przechowywania, jednak w odpowiedzi padło tylko, że jest to "jeden z obiektów logistycznych, który jest chroniony fizycznie i ma zabezpieczenia techniczne". Dziennikarze postanowili odnaleźć to miejsce. Trafili do Łodzi, do dużego magazynu należącego do Poczty Polskiej, gdzie nie zostali wpuszczeni na teren obiektu. Na miejscu byli również politycy PO, którym również odmówiono zgody na wejście.
Wojciech Czuchnowski postanowił się nie poddawać, przebrał się w roboczy kombinezon i wszedł do budynku od tyłu, przez dziurę w płocie. Następnie zabrał jedną z paczek i uciekł niezauważony.
"W razie zatrzymania powiem, że wypełniam dziennikarski obowiązek informowania opinii publicznej" – relacjonował wchodzenie do magazynów Czuchnowski.
Dziennikarz twierdzi, że karty do głosowania były źle zabezpieczone i ujawnia ich wzór. Przypomnijmy, że wzór był znany od dawna i pokazywany w spotach reklamowych.
"Czy ja dobrze czytam, że pan Czuchnowski włamał się do urzędu i ukradł jego własność? Polska policja, ten gość zdaje się w przeciwieństwie do Sławomira Nitrasa nie ma immunitetu" – napisał na Twitterze publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz.
"Dziennikarz włamuje się, kradnie, a potem pisze o tym tekst, który gazeta publikuje" – czytamy w innym komentarzu.
twitterCzytaj też:
Sasin: Przeszliśmy naprawdę daleką drogę w UE. Nie traktujemy Polski, jako brzydkiej panny na wydaniuCzytaj też:
Były wiceszef MSWiA proponuje w "Wyborczej" federalizację PolskiCzytaj też:
Atak "Wyborczej" na syna Kurskiego. Jest oświadczenie matki