Pamięć ukryta i ocalona

Pamięć ukryta i ocalona

Dodano: 
Obraz przedstawiający spalenie miejscowości Granville w Wandei. Autor: Jean-François Hue
Obraz przedstawiający spalenie miejscowości Granville w Wandei. Autor: Jean-François Hue Źródło: Wikimedia Commons
Dziś, gdy mija pół wieku od śmierci Pawła Jasienicy (1909-1970), warto przypomnieć jego najbardziej osobistą i najbardziej wyklętą książkę – „Rozważania o wojnie domowej”. Jest to nie tylko znakomity esej o socjologii „najazdu wewnętrznego”, ale również o psychologii ludowego oporu.

Pisząc o Wandei Jasienica nie budował prostych analogii, po prostu – jako uniwersalne symbole – opisał realne prototypy kontrrewolucji i pierwszego rewolucyjnego ludobójstwa. Dla Jasienicy książka ta, pisana z nikłą (ale jednak) nadzieją publikacji, była również okazją do osobistego świadectwa o uczuciach tych, u boku których kontynuował walkę po wojnie. Co czują ludzie, dla których najpewniejszą nadzieją staje się jedynie godna śmierć?

Maurice d’Elbée, urodzony na dworze naszego Augusta III Generał Opatrzności, poszedł do powstania z czystego poczucia solidarności wobec chłopskich sąsiadów, proszących, by objął dowództwo (niczym ci dowódcy powojennego polskiego podziemia, którzy trwali w lesie, bo wiedzieli, że pod nową okupacją nie mają dokąd wysłać swych żołnierzy). Przed śmiercią – jak przypomina Jasienica – oświadczył:

„Aczkolwiek pragnąłem monarchii, nie miałem żadnych projektów szczególnych i byłbym żył jak uległy obywatel pod każdym rządem, który by mi zostawił spokój oraz swobodę praktykowania mojej wiary”. Markiza de La Rochejaquelein w swym pamiętniku wyznała zaś, że walczono po prostu „w imię zranionego uczucia, z rozpaczy”.

Jasienica podawał heroiczne przykłady chrześcijańskiego miłosierdzia po stronie powstańców (szczególnie dowódców), ale nie ukrywał też codziennego okrucieństwa wojny, która brutalnie wdarła się w życie zwykłych ludzi. Nigdy jednak – jak pisze – „nie obali się niezbitymi argumentami tezy, że Souchu i Franciszek de Charette de la Contrie srożyliby się mniej, gdyby na własne oczy nie oglądali krwi nader szczodrze rozlewanej w stolicy. Pewne doświadczenia historii najnowszej zdają się bowiem świadczyć, że wystarczy drogę pokazać, a naśladowcy zaraz się znajdą. Za głównego winowajcę uznawać trzeba tego, kto dokonał tego wynalazku”.

W „Rozważaniach o wojnie domowej” ci, których życie wdeptano w błoto, o których nawet pamięć miała zaginąć, skoro zagrodzili drogę „postępowi” – przemówili ustami tego, który przeżył. Bóg, który daje życie chroni również pamięć i sam wybiera świadków.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także