W tekście opublikowanym na portalu NaTemat posłanka cytuje i komentuje część stwierdzeń zawartych w przyjętym ostatnio przez Episkopat dokumencie dotyczącym stosunku Kościoła do osób LGBT.
"Szanowni Panowie, pozwalam sobie na tę uprzejmą i neutralną formę zwracania się do szanownego gremium. Stosowanie przeze mnie tradycyjnej tytulatury byłoby z mojej strony nieszczere, by nie powiedzieć, że groteskowe, a ja chcę być z Panami bardzo szczera. Mam bowiem potrzebę wyznania Wam wiary – wiary w człowieka i jego niezbywalną godność i prawo do szczęścia" – pisze Scheuring-Wielgus.
Dalej przypomina o słowach abp. Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie", zwracając uwagę, że "dla hitlerowców zarazą byli Żydzi, Romowie, homoseksualiści". Posłanka pisze również o ludobójstwie w Rwandzie. "Abp Hoser widział to na własne oczy. Spytajcie się go, jak nie wierzycie" – dodaje.
"Po owocach ich czynów poznacie"
"Czy w związku z tym zamierzacie Panowie wyciągnąć wobec swoich współbraci, księży i biskupów jakieś konsekwencje za te nienawistne słowa rzucane z ambon, na spotkaniach z wiernymi, w mediach? Wszak Pismo głosi, że po owocach ich czynów poznacie" – podkreśla.
Scheuring-Wielgus krytykuje poszczególne zapisy, jakie znalazły się w dokumencie Episkopatu o LGBT. "Nikt nie oczekuje bezkrytycznego akceptowania poglądów osób nieheteronormatywnych, tak samo jak nie każdy musi podzielać bezgraniczny zachwyt dla danej partii politycznej, uwielbienia dla koloru turkusowego i muzyki Chopina. Powiem więcej – nie każdy musi lubić pieczonego kurczaka" – stwierdza.
"Kurczak to nie to samo co orientacja seksualna"
"Gdyby tak było, to musiałabym rozwieźć się z mężem – fanem pieczonego kurczaka. Ktoś powie, że kurczak to nie to samo co orientacja seksualna. Prawda, ale czy to oznacza, że jeżeli mężczyzna kocha mężczyznę to trzeba mu tego zakazać, leczyć, obrażać, napiętnować? Czy przykazanie miłości bliźniego ma tyle wyjątków, że dotyczy tylko białego, heteroseksualnego Polaka o konserwatywnych poglądach? No chyba nie!" – uważa Scheuring-Wielgus.
"Napisałam te słowa do Was, Panowie, bo Wasze słowa mają moc. Wielką moc i mogą czynić zarówno wielkie dobro, jak i wyrządzić wielką krzywdę. W tym dokumencie pod płaszczykiem wielkiego dobra wyrządzacie ludziom wielką krzywdę. Nie ma czegoś takiego, jak «godność, ale». Jest «godność». Tak, jak prawdziwa miłość nigdy nie będzie «miłością, ale». A Wy, drodzy Panowie, coraz mniej jesteście dobrem i miłością, a coraz bardziej «ale»... I Wasi przełożeni, zarówno tu, jak i tam wyżej wyraźnie to widzą..." – kończy swój list posłanka.
Czytaj też:
Profanacja obrazu Matki Bożej na marszu LGBT w Słubicach