Nasz medalista olimpijski w szermierce Adam Krzesiński opowiadał mi dosłownie parę godzin temu o swoim koledze-szpadziście, który po walce na planszy powiedział: „dobrze walczyłem, ale … nie trafiałem”.
Piszę o sporcie – bo to bezpieczniej. Oczywiście mogę też wskazać wielu polityków na przestrzeni wieków, jako żywo nie tylko nad Wisłą, Odrą, Wartą, Bugiem i Sanem, lecz na całym Starym Kontynencie, ba, pod każdą szerokością geograficzną, którzy mieli wspaniałe plany, projekty, pomysły (3xP !), ale jak przychodziło do tego czwartego „P” czyli praktyki, to szlag i rzeczywistość trafiały pomysły, projekty, etc.
Zapewne tak jest w każdej dziedzinie życia, ale ja piszę o tych dwóch, które są mi najbliższe czyli sporcie i polityce.
Żeby zapracować na realne osiągnięcia, trzeba czegoś więcej niż znajomość teorii. Nawet geniusze musieli być praktykami. Zresztą co to jest geniusz? Jak pisał amerykański wynalazca (m.in. żarówki) i przedsiębiorca Thomas Edison: „Geniusz to mieszanina jednego procentu natchnienia z dziewięćdziesięcioma dziewięcioma procentami potu”.
Przy wielu moich wadach jestem człowiekiem, jak myślę, bardzo pracowitym. Pewnie dlatego podoba mi się owa definicja geniusza przedstawiona przez Edisona-autora przeszło 1000 patentów!
Skądinąd, jak ktoś czuje się geniuszem, ale niedocenianym lub wręcz kompletnie lekceważonym, to proponuję pocieszyć się maksymą Fiodora Dostojewskiego. Ten wielki rosyjski pisarz miał jedną wadę: był idiotycznie antypolski. Być może cierpiał na kompleks Polaków, bo jawne okazywane poczucie wyższości czy wręcz pogardy wobec kogoś często ma źródło właśnie w kompleksie niższości. A oto jego słowa, które możemy dedykować wszystkim naszym bliźnim: z rodziny bliskiej i dalekiej, ze środowiska przyjaciół czy ludzi z pracy, których genialności jakoś nikt, niestety, docenić nie chce: „Wielcy wynalazcy i geniusze niemal zawsze – na początku, a niekiedy i na końcu swojej kariery – byli uważani za głupków”.
To takie motto pocieszenia, choć może autor „Zbrodni i kary” miał jednak rację, co byłoby potwierdzeniem tezy, że nawet Rosjanie też ją czasem mają…
Ryszard Czarnecki
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.