Podczas dzisiejszej konferencji premier Mateusz Morawiecki zaprezentował nazwiska nowych ministrów. Z przekazanych przez niego informacji wynika, że po rekonstrukcji nowo powołane Ministerstwo Edukacji i Nauki obejmie poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnek. Do informacji tej odniósł się w rozmowie z Interią szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Sławomir Broniarz przyznał, że tak naprawdę nie mamy żadnej wiedzy w zakresie kompetencji nowego ministra do kierowania tak wielkimi podmiotami. Nie wiemy też - wskazał szef ZNP - czy pan minister będzie bardziej administratorem, czy będzie w tych instytucjach odciskał swoje piętno.
Jak podkreślił, Dariusz Piontkowski wie czym jest podstawa programowa czy arkusz organizacyjny i na ten temat można z nim było dyskutować. – Czy pan Czarnek, były wojewoda, ma taką wiedzę? Nie wiem. Nie wiem też, jaką ma wizję funkcjonowania oświaty. Jak będzie radził sobie z kierowaniem dwoma resortami? De facto jest to jedna wielka niewiadoma – przyznał.
Broniarz mówił o dużych wyzwaniach przed którymi stanie nowy minister. – Dziś szkoła potrzebuje spokoju, przewidywalności, masek, płynów i szacunku dla nauczyciela. I odpowiedzi, czy państwo dalej będzie traktowało ten zawód w kategoriach pariasowych, czy będzie miało ofertę dla nauczycieli. Dziś w edukacji brakuje kilku tysięcy nauczycieli. Z takim wyzwaniem trzeba sobie poradzić, a nie szukać batalii ideologicznych – wskazał. W ocenie szefa ZNP, pozycja Czarnka będzie zależało nie od jego wizerunku w mediach, ale od tego, co zrobi dla przeciętnego nauczyciela. – Mam nadzieję, że będzie miał buzię uśmiechniętą od ucha do ucha, gdy będzie walczył o nauczycieli na posiedzeniu Rady Ministrów, a nie tylko wtedy, gdy będzie stał przed kamerami i wojował z LGBT – stwierdził.
Czytaj też:
Miał być "pierwszy po Morawieckim". Jest "największym pechowcem rekonstrukcji"?
Czytaj też:
Dostał pytanie o nowego ministra. Puściły mu nerwy