Prokurator Hanna Borkowska sprawowała nadzór nad Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła sprawę Amber Gold po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Poseł PO Krzysztof Brejza pytał Borkowską o pismo z 15 lutego 2012 r, w którym wystąpiła do prokuratury rejonowej we Wrzeszczu o wznowienia postępowania ws. Amber Gold. Tłumaczyła, że dokument przekazała za pośrednictwem jednego z kierowców pracujących w prokuraturze, ale nie potrafiła wskazać jego nazwiska. Jednak akta trafiły do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz dopiero w kwietniu 2012 r.
„Spytam wprost: czy pani antydatowała to pismo?” – zapytał Brejza. „Odmawiam odpowiedzi na to pytanie” – odparła Borkowska.
O godz. 14:30 przed komisją śledczą stanie Ireneusz Tomaszewski, były prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Piramida finansowa
Spółka Amber Gold, która powstała w 2009 r., podawała się za firmę składującą metale szlachetne, inwestowała w złoto i inne kruszce, a także oferowała klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę, podpisując z nimi tzw. "umowy składu". Po zastrzeżeniach Komisji Nadzoru Finansowego oraz w związku ze śledztwem, które na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prowadzi ABW, w 2012 r. podjęto decyzję o likwidacji i zamknięciu jej oddziałów, a także o wypowiedzeniu wszystkim klientom przedsiębiorstwa obowiązujących umów depozytów towarowych.
Marcin P., szef Amber Gold, usłyszał w sumie 17 zarzutów dotyczących m.in. poświadczenia nieprawdy, nieskładania sprawozdań finansowych spółki, działalności kantorowej bez wpisu do rejestru i działalności bankowej bez zezwolenia. Liczne zarzuty niedopełnienia obowiązków postawiono też pracownikom gdańskich urzędów skarbowych, a także sądów. Kwota roszczeń wobec Amber Gold przekroczyła 600 mln złotych. Marcinowi P. grozi za to 15 lat więzienia.
Czytaj też:
Polacy nie wierzą w skuteczność komisji ds. Amber Gold