Prof. Dudek: Okres spokoju społecznego dobiega końca

Prof. Dudek: Okres spokoju społecznego dobiega końca

Dodano: 740
Prof. Antoni Dudek
Prof. Antoni Dudek Źródło: PAP / Mateusz Marek
- Okres spokoju społecznego dobiega końca. Mówiłem o tym już wiosną. Teraz, gdy zaczęła się druga fala koronawirusa, której skutki będą tragiczniejsze niż po pierwszym lockdownie, musimy się liczyć z tym, że ludzie zaczną się buntować - mówi portalowi DoRzeczy.pl politolog prof. Antoni Dudek.

Rząd wdrożył kolejne środki zapobiegawcze, aby przeciwdziałać emisji koornawirusa. Od dziś lokale gastronomiczne i puby nie funkcjonują w trybie stacjonarnym. Przedstawiciele branży gastronomicznej sprzeciwiają się nowym obostrzeniom. Tydzień wcześniej strajkowała branża fitness. Czeka nas czas protestów?

Prof. Antoni Dudek: Myślę, że czas wielkich protestów dopiero nadchodzi.

Dlaczego?

Proszę zwrócić uwagę, że protesty trwają już jakiś czas. I nie chodzi tylko o branże, które są zamykane. Rolnicy protestują i to w zasadzie oni zapoczątkowali falę strajków.

Okres spokoju się zakończył?

Owszem. Okres spokoju społecznego dobiega końca. Mówiłem o tym już wiosną. Teraz, gdy zaczęła się druga fala koronawirusa, której skutki będą tragiczniejsze niż po pierwszym lockdownie, musimy się liczyć z tym, że ludzie zaczną się buntować.

Czy tego buntu dało się uniknąć?

Wiosną byłem dla rządu wyrozumiały. Jednak, jeśli od wiosny mówiło się, że czeka nas druga fala, a rząd nie za wiele robił, to moja wyrozumiałość się kończy. Myślę, że rząd powinien w pewnym momencie powiedzieć tak: jeśli przyrost zakażeń będzie szybował, to część branż musi liczyć się z zamknięciem. Wtedy ludzie mogą obserwować rozwój sytuacji i podejmować pewne decyzje. Kiedy tego nie ma, to ludzie nie mogą przewidywać, co się wydarzy. To oczywiste. Wszyscy spodziewaliśmy się drugiej fali. Każdy z nas rozmawiał o tym, że druga fala będzie gorsza od pierwszej. Mamy tego przykład. Proszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz.

Jaką?

Rząd posłał dzieci do szkół. Rozumiem, że stacjonarnie uczą się uczniowie klas I-VI. Jednak starsi powinni zostać w domu i uczyć się przy pomocy komputera. To na pewno by w pewnym sensie nas uchroniło. Rząd zrobił coś odwrotnego. Rektorzy szkół wyższych nadal korzystają z lekcji, które odbywają się zdalnie. Dlatego uważam, że rząd się pomylił. I brawo dla rektorów. Rektorzy wygrali tę partię. Teraz obserwujemy nerwowe ruchy ze strony rządu. Klasa rządząca wpadła w panikę.

Skąd ta panika?

Rząd zdał sobie sprawę, że nie jest dobrze. Myślę, że Mateusz Morawiecki zapłaci za to wszystko utratą stanowiska. Bardzo chciał pomóc Andrzejowi Dudzie w wygraniu wyborów. Jednak cena za tę pomoc jest wysoka. Wysyłanie starszych ludzi na wybory było olbrzymim błędem. To nie powinno mieć miejsca. To oczywiste, że teraz rząd próbuje uniknąć totalnego lockdownu, ale sytuacja jest zła.

Poza samą pandemią wyzwaniem staje się ilość zakażonych i brak personelu medycznego. Według najnowszych sondaży po zakończeniu epidemii 15 proc. przedstawicieli zawodów medycznych wyjedzie z Polski. Nie jest to optymistyczna prognoza na przyszłość?

Niestety. Mimo, że uruchamiane są kolejne kierunki medyczne, to pewnych rzeczy nie da się naprawić od razu. Proszę zwrócić uwagę, że szkolenie przyszłego lekarza jest bardzo kosztowne. Jest o wiele droższe niż edukacja np. historyka. Wielu lekarzy, gdy zdobędzie wykształcenie od razu emigruje na zachód. Państwo wydaje na ich edukacje bardzo duże środki. Za darmo powinny być studia, które nie wymagają wysokich nakładów. Jednak medyczne powinny być opłacane.

Wierzy pan w to, że nagle studia medyczne zaczną być opłacane?

Nie bardzo. To kontrowersyjny pomysł. Jednak podpisanie cyrografu jest jakimś wyjściem. Kształcisz się za państwowe środki? Chcesz wyjechać? Oddaj państwu.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także