Wszystko zrozumieć to wszystko wybaczyć, mawiają Francuzi. Na wybaczanie tego, co działo się podczas proaborcyjnych manifestacji, przyjdzie czas, kiedy opadnie już fala emocji, które przyniosły Polsce bezprecedensową brutalizację języka i zachowań. Na próby zrozumienia czas jest zawsze.
Tym bardziej że pytanie, co takiego stało się z młodym pokoleniem Polek, że zatraciły zahamowania w agresji i wulgarności, postawiły przed nami co prawda polityczne manifestacje ostatnich tygodni, ale w istocie ujawniły one tylko problem nienowy. Opisywałem już, że gdy w dosadnych słowach skomentowałem na Twitterze zachowanie młodych uczestniczek zamieszek, pod moim wpisem znalazły się nie tylko, jak zwykle, pochwały, obelgi i pogróżki pod adresem moim i mojej rodziny. Także sporo wpisów od restauratorów, kelnerów czy ochroniarzy, dzielących się spostrzeżeniami, że już od pewnego czasu, wbrew stereotypom, to właśnie młode kobiety, i to bynajmniej nie z tzw. marginesu społecznego, są najbardziej uciążliwymi gośćmi. Częściej niż mężczyźni dopuszczają się pijackich ekscesów i wszczynają awantury, piją na umór, są nieopisanie agresywne i ordynarne, wprawiając w zakłopotanie nieprzygotowanych na takie zachowania przedstawicieli starszego pokolenia, często sterroryzowanych perspektywą stygmatyzacji „damski bokser”.
Czytaj też:
Chcemy odkłamać prawa kobiet
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.