– Nie mieliśmy do czynienia z pokojowym zgromadzeniem, od początku było to nielegalne zgromadzenie. Wiele osób zostało oszukanych, organizatorzy zapewniali, że będziemy mieli do czynienia z przejazdem, ale wzięliśmy pod uwagę warianty negatywne – powiedział podczas konferencji prasowej rzecznik stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak. Funkcjonariusz zaznaczył, że działania policji był adekwatne do zachowania tłumu.
Jak wskazał, na razie nie może podać liczby osób zatrzymanych, ponieważ zatrzymania wciąż trwają i liczba będzie rosnąć. Jutro mamy poznać także szczegółowe informacje dotyczące obrażeń, jakie odnieśli policjanci.
– Tam gdzie mamy do czynienia z brutalnymi atakami na policjantów, rzucaniem kamieniami, gdzie policjanci zostają ranni, trafiają do szpitala, potrzebują pomocy medycznej, to nie mamy do czynienia z niczym co się nazywa pokojowym zgromadzeniem – zaznaczył nadkomisarz. – Nie wiem, czemu ma służyć atakowanie prywatnych mieszkań. Może powie nam to organizator, pan Bąkiewicz – wskazał.
– Wiele osób zostało oszukanych. Wystąpienia organizatorów tego marszu wskazywały, że będziemy mieli do czynienia z przejazdem. Ale polska policja jest profesjonalna i brała pod uwagę różne warianty, pozytywne i negatywne. Zawsze zakładamy wariant optymistyczny, że każdy przychodzi świętować, ale bierzemy też pod uwagę wydarzenia niebezpieczne, które mogą nastąpić, i z takimi sytuacjami mieliśmy niestety do czynienia – powiedział Sylwester Marczak.
Czytaj też:
"Do pierdla z nimi". Marsz Niepodległości: Podpalono kamienicę, w której mieszka Hanna LisCzytaj też:
Prowokacje na Marszu Niepodległości? Policja odpowiada na zarzuty organizatorów