Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Robert Winnicki podkreślił, że w środę mieliśmy do czynienia z brutalnymi działanimi policji wobec kilkudziesięciu tysięcy patriotów, którzy tego dnia zebrali się, aby świętować rocznicę odzyskania niepodległości. – Mieliśmy do czynienia z akcję identyczną jak za rządów Donalda Tuska. Mieliśmy do czynienia od pierwszych chwil z zablokowaniem przejazdu samochodowego, ze zmuszeniem tysięcy ludzi, żeby wysiadali z pojazdów i uczestniczyli pieszo – wskazywał poseł Konfederacji.
Prezes Ruchu Narodowego mówił też o zorganizowanych prowokacjach na trasie marszu, w których nastychmiast były używane oddziały szturmowe policji. – Zwarte oddziały szturmowe używające broni gładkolufowej na wysokości głowy, co jest wbrew przepisom, wbrew prawu, z odległości kilku metrów; strzelające rónież do postronnych osób, jak fotoreporter "Tygodnika Solidarność" – podkreślał poseł.
Zdaniem Winnickiego, brutalne działania policji miały na celu nie dopuścić, aby głównym przekazem tego dnia, było to, o czym mówiono podczas przemówień na Marszu Niepodległości.
Czytaj też:
"Won gorszycielom!". Trzy apele Winnickiego na 10. Marsz Niepodległości
Tłumacząc działania policji zarówno podczas Strajku kobiet, jak i Marszu Niepodległości, poseł wskazał na jeden powód. – Jarosław Kaczyński potrzebuje zadym, żeby odwracać uwagę od najważniejszych problemów w państwie. (...) Dlatego dzisiaj, potępiając każdą przemoc (...) mówimy jednoznacznie: żądamy dymisji, nie tylko Komendanta Głównego Policji, który jest zaufanym PiS-owskiego rządu (...), żądamy dymisji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w Polsce, a właściwie za sprowadzanie niebezpieczeństwa na Polaków Mariusza Kamińskiego i Jarosława Kaczyńskiego – oświadczył poseł Konfederacji.
Czytaj też:
"Wypier***ać!". Lempart wyrzuciła dziennikarkę TVP z konferencjiCzytaj też:
"Spod jakiego kamienia ta stwora wypełzła?". Ziemkiewicz o Lempart: Obrzydliwa hipokrytka