– Dzisiaj mamy spotkanie zespołu, który to opracowywał z moim udziałem i będziemy sprawę weryfikować. (...) Myślę, że niektóre kategorie beneficjentów, które nie wzbudzały kontrowersji, będą być może przekazane do realizacji szybko, a tam, gdzie są pewne zastrzeżenia czy wątpliwości, np. dotyczące właśnie charakteru firm, które wystąpiły o wsparcie i skali tego wsparcia, jakie otrzymały, być może to potrwa trochę dłużej – stwierdził Piotr Gliński w „Salonie politycznym Trójki”.
– Podstawową kwestią jest to, że być może znalazły się tam firmy, które nie są bezpośrednio związane z działalnością w kulturze, jeszcze raz to sprawdzimy. Być może deklaracje tych firm nie były do końca wiarygodne, ale poza tym także przyjrzymy się skali tej pomocy, bo ona też została zakwestionowana – dodawał minister.
Gliński tłumaczył, jak zadziałał mechanizm przyznawania dotacji dla artystów.
– Napłynęło wniosków około 2200, z czego 2064 zostało skierowanych do realizacji. Musimy sobie zdawać sprawę, że podobnie jak przy innych działaniach pomocowych dla polskiej gospodarki, to są działania, które idą często z algorytmu z automatu i na zasadzie zaufania do tych, którzy podają dane o swojej działalności. Tak jest w całej Europie i inaczej tego wielkiego mechanizmu gospodarczego obsłużyć wsparciem nie jesteśmy w stanie. Nikt nie jest w stanie – mówił.
– Pandemia to jest coś, czego nikt na świecie się nie spodziewał. Wszystkich to uwikłało w bardzo trudną sytuację i nieprzygotowane do tego przecież specjalistycznie instytucje muszą w sposób natychmiastowy przekazywać pieniądze na zasilenie gospodarki. I to się dzieje w oparciu o deklaracje tych, którzy składają. Deklaracje są weryfikowane o tyle tylko, że oczywiście patrzymy czy to są tzw. koszty kwalifikowane, które odwołują się do przychodu, natomiast nie jesteśmy w stanie, nikt nie jest w stanie w całej Europie, przeprowadzać śledztw dot. poszczególnych podmiotów, które składają aplikacje – tłumaczył.
Czytaj też:
"Od tych... nic nie chcemy". Kult gardzi rządową rekompensatą