Przypomnijmy, że rządy w Warszawie i Budapeszcie nie zgadzają się powiązania wypłaty środków unijnych z oceną przestrzegania praworządności. Takie rozwiązanie forsuje Komisja Europejska oraz niemiecka prezydencja w Radzie Europejskiej. W ubiegły czwartek odbył się wideoszczyt przywódców państw UE, jednak trwał on zaledwie 15 minut. Nie udało się wypracować porozumienia. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wskazała, że jej kraj sprawdzi wszelkie możliwe rozwiązania.
Jorge González-Gallarza Hernández przekonuje, że Unia chce wymusić uległość na Polsce i Węgrzech. Dziennikarz podkreśla, że traktaty unijne nie definiują pojęcia "praworządności", a wszelkie zapisy w tej kwestii są niejasne.
"Ta niejasność została wykorzystana, aby zmienić „praworządności” w pałkę przeciwko krajom, których główna wina nie jest prawna, ale polityczna" – podkreśla Hernández.
Jego zdaniem Unia pokazała, jak daleko jest się w stanie posunąć, aby tylko zmusić państwa członkowskie do zaakceptowania federalistyczno-liberalnej odmiany Unii.
"Tak czy inaczej, przyszłość Europy jako opartej na współpracy unii suwerennych państw narodowych - a nie mechanizmu represji wobec konserwatystów - jest w rękach dwóch przywódców. Miejmy nadzieję, że stawią temu czoła" – konkluduje.
Czytaj też:
"Kto płaci, ten wymaga"? Zandberg więcej zrozumiał z Unii, niż posłanka KOCzytaj też:
Ważne słowa komisarz ds. równości. "UE nie ma kompetencji jeśli chodzi o prawo do aborcji w państwach członkowskich"