• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Europrzegrani

Dodano: 
Premier Mateusz Morawiecki, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron.
Premier Mateusz Morawiecki, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron. Źródło: PAP / OLIVIER HOSLET
Wbrew opowieści o eurosceptycznym PiS to właśnie politycy tej formacji co najmniej trzykrotnie godzili się na proponowane przez inne państwa UE rozwiązania, których skutki dla Polski są lub mogą być złe.

Decyzje podejmowano zwykle z przekonaniem, że skoro ostateczny termin ich realizacji jest odległy, to jeszcze dużo się może wydarzyć. To będzie historia trzech takich pułapek, z których pierwsza pokazuje już, że są to całkowicie płonne nadzieje, a zagrożenie jest realne.

Hasło „Nicea albo śmierć!” mówi coś już tylko koneserom i historykom polskiej polityki. Przypomnijmy zatem – był to okrzyk wzniesiony przez Jana Rokitę, wtedy posła Platformy Obywatelskiej, z trybuny sejmowej w 2003 r., a więc jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE. Chodziło o to, jak w poszerzonej już Unii będzie wyglądał podział głosów w Radzie UE. Zgodnie z traktatem z Nicei, podpisanym w 2001 r., Polska po przystąpieniu miałaby znaczącą siłę głosu, równą 27, zaledwie o dwa głosy mniej niż Niemcy, a tyle samo co Hiszpania. To pozwoliłoby nam bardzo skutecznie wywierać wpływ na kształt wspólnoty. Jednak już wówczas wśród „starych” państw UE pojawiły się pomysły, żeby siłę głosu nowych krajów – wszystkie przyjmowane wówczas państwa Europy Środkowej miałyby ok. 90 głosów – zmniejszyć i rozmyć.

Czytaj też:
Nieoficjalnie: Gowin spotka się z ambasadorami Niemiec i Francji

Więcej możesz przeczytać w 50/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także