Docierają sprzeczne informacje – jedni twierdzą, że Polska i Węgry zawetują jednak budżet jeśli będzie mechanizm praworządności, zaś inni, że będzie kompromis. Jak to wygląda?
Bogdan Rzońca (europoseł PiS): Wygląda na to, że wszystko zmierza w kierunku kompromisu. Kluczową kwestią są oczywiście szczegóły tego, jak ten kompromis ma wyglądać.
Jednak istnieje też spór w samej Zjednoczonej Prawicy. Porozumienie Jarosława Gowina raczej opowiada się za kompromisem, a Solidarna Polska ostrzega, że powiązanie wypłaty środków z praworządnością zagraża naszej suwerenności, że bezwzględnie należy wetować. Kto ma rację?
Tak jak wspomniałem, wszystko zależy od szczegółów wypracowanego porozumienia. Uważam, że kompromis bezwzględnie jest lepszy niż wojna. Ale trzeba pamiętać, że mechanizm wiążący wypłatę środków unijnych z praworządnością jest poza traktatowy. Jeśli mielibyśmy się zgodzić na jego obowiązywanie, to muszą być spełnione pewne warunki. Przede wszystkim – równe traktowanie państw. Po drugie – musi być jasne określenie tego, czym jest praworządność. Na pewno dyskusja praworządności przykryła rzeczy najważniejsze, choćby fundusz odbudowy. Pamiętajmy, że decyzję o przyjęciu tego programu podejmą parlamenty wszystkich krajów członkowskich. I wcale nie wiadomo, czy niektóre kraje to poprą. O ile kraje Południa – Włochy, Grecja, Hiszpania, są głównymi dysponentami, Polska wypada w tym podziale całkiem nieźle, tak tzw. skąpcy mogą tego nie poprzeć. Są też inne poważne problemy.
Czyli?
Na przykład niewiele mówi się o podatku od plastiku. Jego wysokość ma być jutro bądź pojutrze ustalona. Podczas szczytu w lipcu miała wynosić 0,8 euro od kilograma nieprzetworzonego plastiku. Dwa tygodnie później Parlament Europejski przegłosował, by było to 2 euro od kilograma nieprzetworzonego plastiku. Oznaczałoby to, że Polska poniosłaby 7,5 miliarda euro dodatkowych kosztów w skali siedmiu lat. Więc jeśli cokolwiek dostaniemy z Unii to musimy pamiętać, że jeszcze trzeba będzie wpłacić do unijnej kasy 7,5 miliarda euro. Podatek ten musi wejść, bo się Polska na niego zgodziła, jest tylko kwestia kosztów. Kolejna sprawa to tzw. ślad węglowy. Czyli kwestia dodatkowych podatków od energii wytwarzanej przy użyciu węgla i gazu. Też musimy mieć czas na transformację naszego systemu energetycznego. Nie chcę już wspominać o Brexicie, który stanowi dodatkowy problem Unii.
O Brexicie możemy nie mówić, jest jednak podnoszona w mediach kwestia Polexitu. Opozycja twierdzi, że polskie władze do wyjścia z Unii Europejskiej dążą.
Jest to oczywiście nieprawda, żadnego Polexitu nie będzie. Nie ma o tym mowy. W Polsce jest duże poparcie dla Unii Euroepejskiej. Jesteśmy w Unii, chcemy być w Unii, staramy się jednak, by Unia była uczciwa, sprawiedliwa, by przynosiła korzyści poszczególnym krajom członkowskim. Mamy do odegrania ważną rolę w Unii Europejskiej i myślę, że to robimy. Wszystko natomiast musi być załatwiane na stole, a nie pod stołem. Ale to, że bronimy zasad traktatowych i własnych interesów nie znaczy, że chcemy UE opuszczać. Przeciwnie, uważamy, że przynależność do Wspólnoty jest w obopólnym interesie. O Polexicie nie ma więc mowy.
Czytaj też:
"Na czworakach biją czołem przed Niemcami". Mocny wpis Brudzińskiego