Rząd zawarł porozumienie z Unią Europejską. Większość obozu Zjednoczonej Prawicy mówi o sukcesie, ale Solidarna Polska o porażce. Czy to jest pewna próba gry na wielu fortepianach, by przekonać różne elektoraty, normalna różnica zdań, czy może koalicji rządzącej zagraża podział?
Dr Andrzej Anusz: Tutaj jest kilka elementów. W tej kadencji funkcjonowanie Zjednoczonej Prawicy jest zupełnie inne niż w poprzedniej, w latach 2015 – 2019. Wtedy był to rząd PiS, a Solidarna Polska i Porozumienie miały znaczenie minimalne. Teraz są znacznie bardziej liczne, każda z tych formacji mogłaby samodzielnie utworzyć klub parlamentarny, ma po kilkunastu posłów. Bez nich koalicja nie istnieje, a więc Zjednoczona Prawica dziś działa jak normalna koalicja. Zresztą została nawet powołana „rada koalicji”, która co jakiś czas się zbiera i rozmawia, podejmuje decyzje dotyczące funkcjonowania Zjednoczonej Prawicy. W związku z tym, jest to gra na kilku fortepianach, bo jest tam spektrum różnych poglądów, z których każdy musi być wyartykułowany. Jest też jednak inna rzecz.
To znaczy?
Widać, że od jakiegoś czasu koalicjanci, szczególnie Solidarna Polska i jej lider Zbigniew Ziobro coraz mocniej podkreślają swoją odrębność w ramach Zjednoczonej Prawicy. Przy okazji widzimy proces budowy własnej tożsamości Solidarnej Polski. Budowa ta opiera się na podnoszeniu tych kwestii ideowych, w których partia Zbigniewa Ziobry odróżnia się od Prawa i Sprawiedliwości i Porozumienia. I taką strategię widzimy już od kilku miesięcy, była ona stosowana w różnych sprawach. Była to kwestia konwencji przemocowej, spraw LGBT w Polsce, piątki dla zwierząt. We wszystkich tych kwestiach mieliśmy zdecydowane stanowisko Solidarnej Polski, nierzadko budzące potężne zakłopotanie w PiS i Porozumieniu.
Czyli z jednej strony mamy taktykę docierania do różnych elektoratów, ale z drugiej także próbę wzmacniania mocnej narracji prawicowej przez Solidarną Polskę, a przy okazji szczytu mieliśmy połączenie tych dwóch elementów?
Nie tylko, bo pamiętajmy jeszcze o trzecim elemencie. Na kwestie, o których wspomniałem nakłada się realny konflikt personalny pomiędzy liderem Solidarnej Polski ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą a premierem Mateuszem Morawieckim. Świadczył o tym spór wokół rekonstrukcji rządu. Ostatecznie wejście do rządu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego miało spory personalne uciąć.
Na ile fakt, że lider PiS został też wicepremierem osłabił spór między Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim?
Wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu miało uspokoić relację między oboma panami, ale na ten moment można przypuszczać, że ta operacja się nie udała. Mało tego w kontekście funkcjonowania samego obozu Zjednoczonej Prawicy były dwa dużo lepsze rozwiązania.
Jakie?
Albo pozostanie dotychczasowego układu, gdzie prezes PiS byłby nadal jedynie posłem i liderem partii rządzącej, z poziomu Nowogrodzkiej rozwiązywać wszelkie problemy, albo też wzięcie wszystkiego od kontrolę, zostanie premierem. Jarosław Kaczyński wybrał rozwiązanie pośrednie, rolę wicepremiera, widać, że cel nie został osiągnięty, bo konflikt Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry wciąż ma miejsce.
Wróćmy do budżetu Unii. Czy ten spór wokół kompromisu zaszkodzi Zjednoczonej Prawicy?
Widać, że Zbigniew Ziobro bardzo mocno postawił sprawę na ostrzu noża mówiąc, że nie zaakceptuje ewentualnego porozumienia, zawartego przez Mateusza Morawieckiego. I faktycznie do porozumienia doszło. Jednak w ciągu tych kilku dni sytuacja zmieniła się diametralnie, w dodatku na niekorzyść Zbigniewa Ziobry.
Przecież teraz Zbigniew Ziobro mógłby wprost powiedzieć – jest złe porozumienie, wychodzę. Dlaczego sytuacja zmieniła się na niekorzyść lidera Solidarnej Polski?
Viktor Orban przyjechał do Warszawy i ustalenia w sprawie szczytu zostały podjęte w gronie Viktor Orban – Jarosław Kaczyński – Mateusz Morawiecki. To był wyraźny sygnał, gdzie znajduje się ośrodek decyzyjny. Dopiero później zostali doproszeni Gowin i Ziobro. Lider Porozumienia już wcześniej deklarował, że jest za daleko idącym kompromisem. Ziobro stawiał się w pozycji fightera. Rzecz w tym, że opinię znacznie większego fightera miał Viktor Orban. I skoro również premier Węgier opowiedział się za kompromisem, to Zbigniew Ziobro jest postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Pamiętajmy, że społeczeństwo polskie jest bardzo proeuropejskie, chce naszej obecności w Unii. Więc patrzy na ewentualne kompromisy pozytywnie. W dodatku, skoro tak twardy zawodnik jak Orban zawarł kompromis, Ziobro będzie miał problem z dalszym utwardzaniem swojego stanowiska. Lider Solidarnej Polski zdecydowanie przelicytował, otwarte jest pytanie, co teraz z tym zrobi.
Czytaj też:
Lisicki po szczycie: Po cichu wprowadza się superpaństwo europejskie