Polowanie na niziołki

Polowanie na niziołki

Dodano: 
Hrabia Józef Boruwłaski
Hrabia Józef Boruwłaski Źródło:fot. domena publiczna
Mali ludzie od zawsze wzbudzali fascynację, która w XVI w. przerodziła się w szaleństwo. Każdy władca chciał mieć własnego karła. Ten zniewolony człowiek, zwany w Polsce niziołkiem lub łokietkiem, stawał się – w zależności od kaprysu Fortuny i pana – zabaweczką, wiernym sługą lub faworytem dworu.

Pierwszy karzeł w historii Europy, Bertoldo, urodzony pod koniec V w. koło Werony, w 503 r. przedstawiony został Albinowi, królowi Longobardów. Bożena Fabiani w pracy „Niziołki, łokietki, karlikowie” podaje anegdotyczną opowieść o nim. Otóż człowiek ten był wyjątkowo brzydki, ale niezwykle inteligentny, przy ok. 120 cm wzrostu miał pokaźny garb. Kiedy pojawił się przed majestatem, wybuchła wrzawa – dworzanie ryknęli śmiechem, kobiety zaczęły rzucać w niego resztkami jadła, mężczyźni szczuli psami. „Myślałem, że król jest nieco mądrzejszy” – powiedział wówczas Bertoldo i chciał wyjść. Albin jednak wpadł w złość, kazał schwytać go i powiesić. Karzeł poprosił wówczas, aby pozwolił mu wybrać drzewo, na którym miałby zawisnąć. Wówczas wskazał ledwo wyrośniętą sosenkę, która i tak nie utrzymałaby jego ciężaru. Wtedy król roześmiał się i darował mu życie, mianując nadwornym karłem i błaznem zarazem.

Więcej możesz przeczytać w 52/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Jacek Komuda
Czytaj także