Znani i lubiani doszli bowiem do wniosku, że nie będą czekać na swoją kolej, tylko zaszczepią się jako pierwsi, razem z lekarzami i personelem medycznym. Kto im zabroni? Przecież nie rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który sam zaprosił ich bez kolejki!
Kiedy celebryci połapali się, że prawda wyszła na jaw, a opinia publiczna jest zażenowana i zbulwersowana ich wyczynem, ruszyła lawina tłumaczeń i rozmaitych wersji zdarzeń, które kolejno były weryfikowane przez rzeczywistość. Najpierw, że to akcja promocyjna szczepień. Tylko dlaczego, jak się okazało, nikt o niej nie słyszał, a Krystyna Janda wraz z córką i byłym mężem, Olgierd Łukaszewicz, Wiktor Zborowski, panowie Miszczak i Walter z TVN zostali zarejestrowani jako personel niemedyczny szpitala? Potem była wersja, że szczepionki były otwarte i mogły się zmarnować, więc szybki telefon do TVN i teatru Jandy uratował drogocenny towar.
Niestety, ta wersja też się nie utrzymała, bo studenci i medycy z WUM zaczęli pisać na Facebooku, że byli w tym czasie w szpitalu – ba, byli nawet na liście kolejkowej i chętnie stawiliby się z marszu na szczepienie, ale jakoś nikt do nich nie zadzwonił. Za to zadzwonił ktoś do pani Jandy. Przypomniał nam się przy tej okazji jeden z licznych wywiadów Krystyny Jandy, w którym narzeka na polskie społeczeństwo. – Myślą wyłącznie o sobie. Albo nie myślą – mówiła dwa lata temu. Lepiej byśmy tego nie ujęli!
Czytaj też:
Skutki uboczneCzytaj też:
Szczepionki Moderny trafią do szpitali jeszcze w tym tygodniu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.