Prof. Kucharczyk: Uderza brytyjska konsekwencja na rzecz śmierci

Prof. Kucharczyk: Uderza brytyjska konsekwencja na rzecz śmierci

Dodano: 
Prof. Grzegorz Kucharczyk
Prof. Grzegorz Kucharczyk Źródło:PAP / Tytus Żmijewski
Widzieliśmy twarz tego człowieka, płaczącego człowieka, który jest świadomy, co go czeka i te oczy wołające, krzyczące o pomoc. Ale skoro państwo brytyjskie nie miało problemu z zagłodzeniem dziecka, będącego obywatelem brytyjskim, tym bardziej nie ma problemu w zagłodzeniu dorosłego obywatela innego państwa – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historyczny PAN.

Brytyjski sąd nie pozwolił polskiemu konsulowi na spotkanie z Polakiem odłączonym od aparatury, skazanym de facto na głodową śmierć. O czym świadczy ta sytuacja?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, co do terminu używanego przez św. Jana Pawła II o cywilizacji, czy kulturze śmierci, to teraz ma poglądową lekcję tego, jak ta cywilizacja śmierci w praktyce wygląda. Jest całkowitym zaprzeczeniem miłosierdzia, empatii, wartości, na jakich budowana była cywilizacja chrześcijańska. To chrześcijaństwo wniosło do cywilizacji troskę o najsłabszych, rezygnację z takich okrucieństw jak krwawe walki gladiatorów, czy karania poprzez ukrzyżowanie. Tu widzimy pójście w zupełnie innym kierunku. To pokazuje jak bardzo zachodnia cywilizacja odeszła od swoich korzeni. A jeśli dodamy do tego fakt, że w Wielkiej Brytanii rządzą obecnie konserwatyści, to mamy przyczynek do tego czym jest tak zwany „nowoczesny konserwatyzm”.

Tu się nakłada kilka kwestii. Lewica postępowa tłumaczyła swego czasu eutanazję, jako skracanie cierpienia nieuleczalnie choruch. Tu mamy wręcz skazanie na śmierć głodową człowieka bez pytania o jego zgodę. Wcześniej mieliśmy walkę o życie kilkuletniego chłopca, Alfiego Evansa. W kraju będącym monarchią, społeczeństwie chrześcijańskim, konserwatywnym.

Tu mamy splot wielu czynników i widzimy jak bardzo to, co nazywamy cywilizacją chrześcijańską i to, co nazywamy konserwatyzmem, odeszło od swoich korzeni. Przecież jedno i drugie czerpało z chrześcijaństwa. Tu mamy do czynienia z krzyczącym znakiem braku jakiejkolwiek empatii. Nie chodzi tu o żadną ideologię, ale zwykłe odruchy serca. Widzieliśmy twarz tego człowieka, płaczącego człowieka, który jest świadomy, co go czeka i te oczy wołające, krzyczące o pomoc. W momencie, kiedy państwo polskie wykazuje wolę zajęcia się swoim obywatelem i poniesienia kosztów z tym związanych, tym bardziej uderza ta konsekwencja na rzecz śmierci. Konsekwencja różnych brytyjskich instytucji, służby zdrowia, sądu. Ta konsekwencja jest jednoznaczna – pamiętamy sprawę Alfiego sprzed kilku lat. Ale skoro państwo brytyjskie nie miało problemu z zagłodzeniem dziecka, będącego obywatelem brytyjskim, tym bardziej nie ma problemu w zagłodzeniu dorosłego obywatela innego państwa. Jak widać na Wyspach Brytyjskich są znacznie większe zagrożenia, niż najnowsza mutacja koronawirusa.

W ostatnim czasie niektórzy liberalni publicyści krytykowali zwolenników Donalda Trumpa, że są „fałszywymi konserwatystami” bo „nie umieją iść z duchem czasu”. A zachodni konserwatyści np. w Wielkiej Brytanii potrafią do współczesnego świata się dostosować. Czy to dostosowanie się ma być właśnie rezygnacją z wartości, także ochrony życia?

Przypomina mi się zdanie Chestertona: „Jeżeli ktoś idzie z duchem czasu, to bardzo szybko zostaje sierotą”. Bo jeśli ktoś używa argumentu o „pójściu z duchem czasu”, dostosowaniu się do „świata” to ma zazwyczaj na myśli własne środowisko. Natomiast jeśli chodzi o to, co stało się w Wielkiej Brytanii, to mamy do czynienia nie tylko z pogwałceniem wartości konserwatywnych, ale też liberalnych – bo klasyczny liberalizm mówił o wolności, ale nie kosztem innych. Tu mamy do czynienia z pogwałceniem fundamentalnego prawa – prawa do życia. I to dużo groźniejsze niż nowa mutacja koronawirusa.

Czytaj też:
Witek rozmawiała z ambasador Wielkiej Brytanii nt. umierającego Polaka

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także