Przypomnijmy, że dziś w Parlamencie Europejskim miała miejsce debata na temat praworządności w Polsce, która pierwotnie była planowana na wczoraj. Jednak ze względu na zbieżność z datą wprowadzenia stanu wojennego, część polskich europarlamentarzystów zaprotestowała w tej sprawie. Decyzja o kolejnej debacie dotyczącej sytuacji w Polsce została podjęta przez Konferencję Przewodniczących Parlamentu. Debata nie przyciągnęła jednak zbyt dużej widowni. Sala plenarna świeciła pustkami i zasiadali na niej głównie polscy europosłowie.
Czytaj też:
Debata o Polsce w PE przy pustej sali. "Dlaczego zawracacie ludziom głowę?"
Podczas debaty wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans stwierdził, że w Polsce istnieje zagrożenie, że trwający kryzys konstytucyjny jeszcze się pogłębi. – Możemy pocieszyć się tym, że Timmermans może się oflagować i co najwyżej tyle nam może zrobić. Ubrać się na czarno, wziąć parasolkę, włożyć w nos opornik, bo Unia nie może nałożyć żadnych realnych sankcji na Polskę. Choć jest to teoretycznie możliwe, to praktycznie jest to nie do wykonania – ocenił Ziemkiewicz.
Według publicysty "Do Rzeczy" cały spór wyciszy się, gdy Trybunał Konstytucyjny ponownie zacznie działać. – Wyciszy się, gdy TK będzie miał nowego przewodniczącego, a grupa trzech-czterech sędziów wsparta przez opozycję będzie uznawała to za bezprawne i stworzą trybunał cieni lub trybunał na uchodźstwie. Będzie też grupa prawników na wydziałach lub w Senacie, którzy będą mówić „nie”, jak dzieje się to już na uczelniach. Okazało się jednak, że na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego bezprawnym było zwołanie zjazdu prawników-pracowników nauki. To odpowiednio świadczy o przyszłych polskich prawnikach. Potem jest tak, że sędzia Sądu Okręgowego uznaje za totalnie niekompetentne pozwy pisane przez prezesa TK – stwierdził.
Czytaj też:
Rzepliński chciał pozwać prezydenta i trzech sędziów TK. "Kompromitacja"