Sprawa RS (media nie podają danych mężczyzny, ze względu na dobro rodziny), Polaka odłączonego od aparatury podającej pokarm i wodę w brytyjskim szpitalu, poruszyła opinię publiczną w Polsce. Od kilku tygodni media relacjonują sytuację w szpitalu w Plymouth, gdzie znajduje się mężczyzna.
– Bijemy się o to, żeby nie odebrać szansy na powrót do życia, do rozpoczęcia neurorehabilitacji. Tylko jest problem, że czas płynie i to jest bardzo ważny marker, czy pacjent wytrzyma – mówi Ewa Błaszczyk w programie WP "Newsroom"
– Zadziwia mnie to stwierdzenie, że godnie jest umierać, będąc zagłodzonym i pozostawionym bez nawodnienia, a niegodnym jest być transportowanym. To jest kuriozalne. Na co dzień spotykamy się z takimi pacjentami w naszej klinice. Jak robiliśmy z Japończykami stymulatory, to właśnie byli ludzie, dla których wskazaniem do zabiegu była minimalna świadomość. Tu nie było stwierdzonej śmierci mózgu. Pacjent nie jest na żadnych urządzeniach. Wszystko wskazuje na to, że jest w takim stanie, żeby natychmiast rozpocząć neurorehabilitację – podkreśla aktorka.
Jak zaznaczyła Błaszczyk, z autopsji wie, że powrót do świadomości w przypadkach takiego uszkodzenia mózgu, jest możliwy. –Ponad połowa pacjentów z "Budzików" wychodzi na własnych nogach. Często pacjenci mówią bardzo ładnie, czasem z różnymi wadami, niemniej uczestniczą w życiu i wygłaszają zdania, że są zadowoleni z jego jakości – podkreśla.
Czytaj też:
Szokujące słowa o umierającym Polaku. Winnicki: Politycy lewicy empatyczni jak NKWDCzytaj też:
"Niestety stan brata się pogorszył". Bliscy głodzonego Polaka alarmująCzytaj też:
"Co za okrutna i chora kpina!". Bosak o szokujących słowach posła Lewicy