Sprawa procesu dotyczącego książki „Dalej jest noc”, w której po stronie autorów zaangażowali się amerykańscy senatorowie, instytucje zajmujące się badaniem i upamiętnianiem Zagłady, rozmaite placówki naukowe i czynniki religijne, budzi tak ogromne kontrowersje tylko z powodu swoistej sakralności otaczającej temat Zagłady.
Lektura licznych tekstów, które składają się na debatę na temat wydanej w 2017 r. książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod redakcją Barbary Engelking i Jana Grabowskiego, skłania do wniosku, że proces, który ci autorzy właśnie przegrali, dotyczący ich rzetelności badawczej, nie jest wypadkiem przy pracy. Gdyby książka Engelking i Grabowskiego dotyczyła ludzi żyjących, takich procesów o naruszenie dóbr osobistych mogłoby być o wiele więcej. Co gorsza, sprawa oskarżenia o współudział w zbrodniach przeciwko Żydom Edwarda Malinowskiego, sołtysa wsi Malinowo, nie wydaje się efektem nonszalancji w traktowaniu źródeł, ale raczej metodycznym narzędziem oczerniania Polaków żyjących pod niemiecką okupacją.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.