Jak mówił Niedzielski, ekspertyzy prognozują, że "apogeum będzie miało miejsce mniej więcej na przełomie marca i kwietnia". – Czyli czeka nas jeszcze mniej więcej miesiąc nieprzerwanych wzrostów – tłumaczył.
Według obecnych prognoz, w szczycie tej trzeciej fali, średni dzienny poziom zakażeń wyniesie 10-12 tysięcy przypadków dziennie. – Co z punktu widzenia samego systemu opieki zdrowotnej jest liczbą, z którą sobie poradziliśmy – podkreślił Niedzielski, zaznaczając, że to wciąż niepewny scenariusz, bo na przyspieszenie wzrostu zakażeń mogą też wpłynąć nowe mutacje wirusa.
– Cały czas trzeba powtarzać, że musimy sami postępować rozważnie i się chronić. Mówię o stosowaniu reguły DDM, czyli dezynfekcja, dystans, maseczki. To jest tak naprawdę jedyne narzędzie. Szczepienia jeszcze nie mają efektu tamy i zahamowania pandemii – dodawał.
"Wszyscy oczekujemy luzowania"
Niedzielski pytany był o prognozy na przyszłość jeśli chodzi o obostrzenia.
– Wszyscy mamy oczekiwanie, że trzeba po prostu powoli wychodzić i akceptować pewne ryzyka, które są związane z luzowaniem – mówił, dodając, że służba zdrowia jest teraz lepiej przygotowana.
Jak podkreślił, rząd już podejmuje "odważne" decyzje, jeśli chodzi o luzowanie restrykcji. – Proszę zobaczyć dookoła, że wszyscy przedłużali lockdowny, a my otworzyliśmy hotele, otworzyliśmy galerie, otworzyliśmy też stoki. To spowodowało też duży wzrost mobilności – zauważył.
Niedzielski odniósł się w tym kontekście do stosowanej w Europie strategii "dance and hammer", czyli "taniec i młotek", która polega na "właśnie na takiej walce z pandemią, że jak tylko można, to trzeba luzować, a potem oczywiście trzeba, w przypadku jakichś przyspieszeń, podejmować odpowiednie kroki. Czyli to jest cały czas takie balansowanie".
– Myślę, że tutaj region warmińsko-mazurski rzeczywiście wygląda źle na poziomie statystyki. Jeżeli byśmy coś chcieli robić, to ze względu na to, że chcemy raczej tę fazę tańca utrzymywać, to ten młotek raczej zastosujemy tylko miejscowo – zapowiedział.
Dopytywany, "czy ten młotek to będzie zamknięcie szkół w województwie warmińsko-mazurskim", stwierdził, że nie chciałby tego przesądzać. – Dzisiaj od godziny 10 mamy posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego i tam będziemy o tym rozmawiali – dodał.
"Najbardziej narażona jest Warmia i Mazury"
Jak mówił Niedzielski, najbardziej narażone na mutacje, są "zdecydowanie Warmia i Mazury, potem Kujawsko-Pomorskie i Pomorskie".
– Drugą falę przechodziliśmy od południa na północ, najpierw ta druga fala dotknęła Małopolski, Podkarpacia i potem się przetaczała stopniowa na północ Polski. To, co mamy w Warmińsko-Mazurskim, to jest taki nieprzerwany od ponad 1,5 miesiąca wzrost zakażeń, czyli to jest w gruncie rzeczy druga fala w tym regionie, na którą się nałożyły te dodatkowe elementy, czyli poluzowanie postaw i pojawienie się mutacji – wyjaśniał.
Czytaj też:
"Widzimy trend wzrostowy". Wiceminister ujawnił najnowsze dane o zakażeniachCzytaj też:
Ponad 30 studentów na zabronionej domówce. Posypały się mandatyCzytaj też:
Do Polski dotrze jutro 380 tys. szczepionek