To już w Niemczech tradycja. W III Rzeszy dla Gestapo (Geheime Staatspolizei) pracowały tysiące donosicieli. Ilu ich było dokładnie na terenie Niemiec i państw okupowanych, tego się raczej już nie dowiemy. 12 października 1944 r. MSW Rzeszy nakazało zatrzeć ślady zbrodni. Dokumenty zniszczono. Tylko na jednej liście, sporządzonej przez krakowski kontrwywiad AK we wrześniu 1944 r., znalazło się 686 agentów. Spadkobiercą tradycji III Rzeszy okazała się Niemiecka Republika Demokratyczna. Dla Stasi – odpowiednika Gestapo – pracowało 180 tys. etatowych donosicieli. To historyczny, światowy rekord.
Dopóki nowa Republika Federalna Niemiec pozostawała państwem bez przymiotnika „Demokratyczna”, dopóty armia konfidentów policji politycznej (Federalny Urząd Ochrony Konstytucji) nie była aż tak potrzebna. Wszystko się zmieniło z chwilą wejścia na drogę postępowej demokracji liberalnej. Neostalinizm wymaga bowiem nowego podejścia do kwestii obrony systemu politycznego. Z ochroną państwa włącznie. Na czym ono polega, najlepiej dowiemy się ze strony internetowej stróża liberalnej demokracji: „Przeciwko mowie nienawiści w Internecie – Respect!”. Znak graficzny: różowa, pięcioramienna gwiazda. Dla niektórych podobieństwo do innej – czerwonej – gwiazdy to pewnie zwykły przypadek. Czy Respect! to jakaś lewacka stronka w Internecie bez większego znaczenia? Nie całkiem. Każdy może tam podać swój e-mail i opisać „zbrodnię”, której ścigania się domaga. To prawdziwy aparat cenzury, lecz pod inną nazwą. Pawlik Morozow pewnie żałuje, że urodził się za wcześnie.
Portal z gwiazdą
Od 2017 r. z możliwości złożenia donosu na sprzeczne z liberalną demokracją treści skorzystało 74 570 konfidentów. Ich nadgorliwość jest godna podziwu i wskazuje na potencjał rozwoju w przyszłości. 20 841 zgłoszeń poskutkowało wszczęciem postępowań przez organy państwa niemieckiego, co nie bez dumy podkreślają administratorzy Respect! Piszą oni: „Internet nie działa w przestrzeni wolnej od prawa. Podżeganie i polityczne groźby pozostają karalne także w sieci. Apelujemy do wszystkich, którzy w Internecie napotkają kierujące się nienawiścią komentarze i chcą temu w jakiś sposób przeciwdziałać”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.