Kiedy szczyt epidemii w Polsce? Ekspert podał możliwą datę

Kiedy szczyt epidemii w Polsce? Ekspert podał możliwą datę

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Andrzej Grygiel
Szczyt trzeciej fali epidemii wypadnie około 20-25 marca – powiedział PAP prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.

Badania laboratoryjne potwierdziły 11 539 nowych zakażeń koronawirusem. Najwięcej na Mazowszu – ponad 2 tys. To o 603 chorych mniej niż dzień wcześniej i o 2 762 więcej niż w piątek w ubiegłym tygodniu – poinformowało w piątek Ministerstwo Zdrowia.

Czytaj też:
Rośnie liczba zajętych łóżek i respiratorów dla pacjentów z COVID-19

Sutkowski: Przed nami 3-4 tygodnie wzrostów

– Wyniki z ostatnich trzech dni to taka "stabilizacja początku trzeciej fali". Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że czekają nas jeszcze 3-4 tygodnie wzrostów. Pewnie dojdziemy do poziomu średniej zakażeń na dobę (w ujęciu tygodniowym) na poziomie ok. 12 tysięcy przypadków. To jednak cały czas tylko forma wróżenia. W tym sensie, że nasze zachowania mogą wiele zmienić. 70 procent obecnych zakażeń możemy szybko zredukować bez restrykcji. Wystarczy odpowiedzialność – ocenił Sutkowski.

Jego zdaniem, szczyt trzeciej fali epidemii będzie 20-25 marca. – Źle się dzieje, że nie mamy tylu szczepionek, ile byśmy chcieli. Baliśmy się w grudniu i styczniu o zainteresowanie szczepieniami. Dziś problemem są niedobory preparatu – stwierdził Sutkowski.

Wciąż za mało szczepionek

Dodał jednak, że zaszczepienie dwoma dawkami ponad miliona Polaków to inna sytuacja niż zero takich osób jesienią. Do tego, jego zdaniem, z wirusem naturalnie zetknęło się 8-10 milionów osób.

– To pozytywy, które powinny wpłynąć na niższą skalę zakażeń. Wśród negatywów są niewystarczające liczby szczepionek oraz nieodpowiedzialność części osób – powiedział ekspert.







Sutkowski: Wieś nie chce mieć z tym nic wspólnego

Analizując sytuację na Warmii i Mazurach zwrócił uwagę, jak wiele osób z tego terenu pracuje w Wielkiej Brytanii. Do tego sporo osób z innych części Polski ma tam swoje domki wypoczynkowe. Migracja ludzi była więc bardzo duża, co mogło w ocenie eksperta przyczynić się do wybuchu mocniejszej fali epidemii.

– Na wsiach do dziś wiele osób nie chce mieć z tą epidemią nic wspólnego. Nie chcę generalizować, że przestrzeganie obostrzeń jest na niskim poziomie u wszystkich. Wiele osób jednak nie dostosowuje się do rygorów – powiedział Sutkowski.

Czytaj też:
Kolejne dwa województwa zagrożone lockdownem. Andrusiewicz: To pomorskie i lubuskie

Źródło: PAP
Czytaj także