RADOSŁAW WOJTAS | Luksusowy hotel dla zamożnych klientów, elegancka restauracja, agroturystyka z duszą, prestiżowa prywatna klinika… Zabytki sprawdzają się w biznesie, a biznes bywa dla nich ostatnią deską ratunku. Polskie przepisy nie zachęcają jednak firm do ratowania tego, co przez tłumaczące się brakami budżetowymi samorządy może nigdy nie zostać uratowane.
Kiedy przed siedmioma laty rodziła się Inicjatywa Obywatelska „Ratujmy Gurewicza”, przyszłość jednego z największych w Polsce drewnianych budynków malowała się w ciemnych barwach. Dawny otwocki pensjonat Gurewicza był w położeniu podobnym do tego, które nie było wtedy – i nie jest niestety także dziś – rzadkością, zwłaszcza w mniejszych ośrodkach i na prowincji: zabytkowy obiekt znajdujący się pod „opieką” samorządu stoi opuszczony, „zabezpieczony” deskami zaślepiającymi otwory drzwiowe i okienne. Popada w ruinę, czekając na fundusze i pomysł na zagospodarowanie albo na inwestora, który byłby gotowy wyłożyć środki na zakup i przywrócenie zabytkowi świetności.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.