We wtorek podczas posiedzenia sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej, na której szef NIK Marian Banaś przekazał szczegółowe informacje na temat kontroli prowadzonej przez NIK ws. tzw. wyborów kopertowych, doszło do awantury.
Oświadczenie i pytania
– Chciałem zwrócić uwagę, że kontrole przeprowadzili kontrolerzy z dużym doświadczeniem, którzy gwarantują obiektywność i rzetelność wykonanej pracy. To nie była kontrola prezesa, tylko szefów poszczególnych departamentów, którzy odpowiedzą na pytania. Chciałem podziękować wszystkim kontrolerom za ich zaangażowanie i profesjonalizm – powiedział w swoim otwierającym oświadczeniu Marian Banaś.
Po wygłoszeniu oświadczenia szef NIK odpowiadał na pytania zadane przez posłów. Pytano m.in. o rolę Jarosława Kaczyńskiego w organizacji wyborów korespondencyjnych, czy o spotkanie Banasia z prezesem PiS i szefem MSWiA.
Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka pytał także o "naciski" względem Mariana Banasia. – 25 maja ogłosiliśmy zwołanie konferencji, na której miały być złożone zawiadomienia do prokuratury, a dzień wcześniej o godz. 23 został wysłany e-mail do prawie wszystkich delegatów NIK, ze rzekomo mój syn ma popełnić samobójstwo. Rano o godz. 6 policja pojawiła się u mojej żony i mojego syna. Sami państwo oceńcie, czy to była metoda zastraszenia prezesa, czy to był jedynie przypadek – odpowiadał szef NIK.
Marian Banaś zapowiedział także powstanie książki dotyczącej jego działalności opozycyjnej. – Chcę powiedzieć, że jeśli chodzi o lata 70. i 80., wkrótce ukaże się książka, gdzie dokładnie opiszę, na czym polegała moja działalność na rzecz niepodległej Polski – stwierdził.
Szarama zamknął posiedzenie
Po tej deklaracji Banasia przewodniczący Wojciech Szarama z PiS zamknął posiedzenie, co wywołało oburzenie wśród polityków opozycji. Pojawiły się apele opozycji, że nie uzyskali odpowiedzi na wszystkie zadane pytania. – To jest skandal! – mówiła posłanka KO Krystyna Skowrońska.
Czytaj też:
"Wybory kopertowe to dopiero początek". Syn Banasia przerywa milczenieCzytaj też:
Wójcik ostro do Trzaskowskiego: Niech zostawi w spokoju nasze relacjeCzytaj też:
"Akt zemsty". Karczewski uderza w Banasia