Zapowiada się całkiem niezły serial, thriller polityczny w klimatach III RP, w którym, jak wiele wskazuje, rolę czarnych charakterów zapewne przyjdzie odegrać nie tylko Mateuszowi Kijowskiemu, ale też kilku znanym politykom i działaczom opozycji. Zresztą ku ich wielkiemu zdziwieniu; główni aktorzy szykującego się właśnie serialu pod roboczym tytułem “pieniądze KOD” do tej pory bowiem wierzyli, a przynajmniej byli utwierdzani w przekonaniu, że na scenę wyjdą wyłącznie w tęczowym blasku chwały, by w nieco innym spektaklu, którego koncept pisały lewicowo-liberalne media, odegrać role bohaterskich “obrońców demokracji”.
Sprawa jednak się rypła, parafrazując klasyka - inni szatani byli tam czynni - a życie zaczęło pisać własny, zupełnie niezgodny z oczekiwaniami “obrońców demokracji” scenariusz. Po wycieku faktur z KOD, opisanych przez “Rzeczpospolitą” i Onet i wskazujących jak zebrane na wiecach KOD pieniądze trafiały do głębokich kieszeni Mateusza Kijowskiego i jego żony, kilka redakcji wysłało swoich dziennikarzy na poszukiwanie kolejnych “kwitów”. Fakturki, umowy, donosy, jak daje się słyszeć w samym Komitecie Obrony Demokracji, mogą zacząć za chwilę wypływać szerokim strumieniem. W KOD zaczęła się bowiem brutalna walka przyciągającą uwagę opinii publicznej niczym “Spartakus” w wielu odcinkach. Dlaczego?
Primo: Wieści z samego serca KOD głoszą, że Mateusz Kijowski i jego zwolennicy już szukają papierów mających pokazać, że nie tylko on był beneficjentem “składkowych pieniędzy” w KOD, ale, że z “puszkowych” środków często gęsto korzystali także i ci, którzy właśnie podłożyli mu świnię. Wygląda na to, że bigosem, który mu zgotowali kodziarscy „puczyści” postara się niebawem obdzielić też i pozostałych członków władz KOD.
Secundo: Z tego samego KOD docierają informacje, że ci, którzy właśnie poważnie szturchnęli Kijowskiego, będą chcieli go dobić, lada dzień ujawniając kolejne obciążające go dokumenty. Jedni i drudzy muszą się spieszyć. Frakcja, która spóźni się z wyciąganiem kwitu w kodziarskich dorzynkach wystąpi w roli zarzynanego. Stąd ponoć determinacja grupy anty-Kijowskiej, której członkowie ponoć już nie będą się bawić w przecieki do mediów, ale odpalą kwity we własnym zakresie, bądź tez przy pomocy terenowych działaczy.
Tertio: Po stolicy krąży też plotka, której źródła trzeba również szukać w samym KOD, jakoby politycy PO i Nowoczesnej mieli uiszczać jakieś opłaty „organizacyjne” dzięki którym zyskiwali możliwość przemawiania na demonstracjach ruchu Kijowskiego, przynajmniej tych pierwszych, które przyciągały całkiem sporą liczbę uczestników. Czy i w niej jest ziarno prawdy, okaże się zapewne w którymś z odcinków serialu o pieniądzach KOD.
Quarto: Niektórzy sympatycy KOD podobnie jak obserwatorzy polskiego życia politycznego przebąkują, na razie nieśmiało i nieoficjalnie, że chcieliby się dowiedzieć, czy za poparcie Lecha Wałęsy dla KOD i jego udział w kodziarskich debatach płacono pieniędzmi zebranymi wcześniej do puszek, czy może też były prezydent zrobił rzecz do niego absolutnie niepodobną i poudzielał się pro publico bono. A jeżeli płacono, to ile, dlaczego i gdzie są rachunki.
Awantura szykuje się spora, a każda kolejna informacja o machlojkach w Komitecie Obrony Demokracji wykreowanym przez “Gazetę Wyborczą” uderzy rykoszetem także w Platformę i Nowoczesną. Oba ugrupowania bowiem, długi czas żerując na wiecowym poparciu KOD, siłą rzeczy zaczęły być z nim mocno utożsamiane. Nic więc dziwnego, że choć gazeta Michnika szeregiem publikacji stworzyła Mateusza Kijowskiego, teraz jest gotowa dokonać jego politycznej eutanazji. „Niech Kijowski ustąpi. Dla dobra KOD” – dramatycznie apeluje red. Dominika Wielowieyska. Nawet jednak ustąpienie Kijowskiego w sytuacji KOD niewiele już zmieni. „Będzie bigos gorący, pełen prochu i kul”.