Filiks przyznała na Facebooku, że wiedziała, iż Kijowski nie wykonuje faktycznie tych usług, które zadeklarował w fakturach. Jak dodała, nie było dobrego sposobu, aby o tym poinformować. "Dziś na konferencji skłamałam w jednej rzeczy – powiedziałam, że nie wiem czy Mateusz te usługi wykonywał. Chciałam ratować organizację, w której tysiące ludzi ciężko pracuje (...) nie warto kłamać. Cenę za kłamstwo zapłaciliśmy wszyscy. To nie były moje kłamstwa. Mam dość. Nie byłam w Kodzie dla polityki (...) Nie było warto bronić tej organizacji" – stwierdziła.
Wpis Filiks potwierdza również informacje "Super Expressu", który podsłuchał ją po konferencji zarządu KOD. "Wiem, kto prowadził tę stronę internetową. I miałam to powiedzieć na tej konferencji? Pewni jesteście? Bo dwie osoby ją prowadziły i chciały tu dzisiaj być. Po to, żeby uspokoić ludzi w Polsce, że nic się złego nie dzieje. Bo ktoś za ten KOD też odpowiada. Skończyłam z wami rozmawiać. Jak zacznę mówić prawdę, to wam kapcie pospadają! Jak w PiS, niczym się nie różnicie!" – miała wtedy mówić wiceprzewodnicząca KOD.
Czytaj też:
Markowe ubrania i perfumy dla Kijowskich we Francji z pieniędzy KOD?