Trwa zamieszanie na granicy Polski z Białorusią. W Usnarzu Górnym w województwie podlaskim od kilkunastu dni przebywa grupa imigrantów, która w tej chwili, według informacji Straży Granicznej, liczy 24 osoby.
Sytuacja zaogniła polityczny konflikt w kraju. Politycy opozycji, wraz z częścią organizacji pozarządowych, domagają się wpuszczenia imigrantów na terytorium Polski i organizują dla nich pomoc. Strona rządowa odpowiada, że jej zadaniem jest strzec polskich granic i bezpieczeństwa Polaków, a cała sytuacja została wykreowana przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk stwierdził nawet, że Białoruś wypowiedziała Polsce wojnę hybrydową.
Trójkąt Lubelski: Koordynacja stanowisk kluczowa
Wiceminister spraw zagranicznych przekazał za pośrednictwem Twittera informację o rozmowach ze swoimi odpowiednikami z Litwy i Ukrainy. „Koordynacja stanowisk kluczowa. To wspólne wyzwanie dla regionu. Nie ma zgody na instrumentalne wykorzystywanie migrantów przez władze w Mińsku” – zaznaczył Przydacz.
Przydacz ostrzega opozycję: Nie mają immunitetu po stronie białoruskiej
Wiceminister spraw zagranicznych odniósł się do wtorkowego zdarzenia z udziałem posła KO, do którego doszło na granicy polsko-białoruskiej.
We wtorek w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z terenu polsko-białoruskiego pogranicza, w miejscu, gdzie od kilkunastu dni grupa imigrantów koczuje w prowizorycznym obozowisku. Na filmie widać, jak mężczyzna z niebieską torbą próbuje przedrzeć się do uchodźców i wyminąć pilnujących ich funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Użytkownikiem, który zamieścił naganie był Jakub Wojtanowski. Dziennikarz TVP potwierdził, że mężczyzną z filmu był poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski. Do nagrania został dołączony komentarz "Upadek instytucji immunitetu".
– Nie może być tak, że polscy posłowie przekraczają nielegalnie granicę w miejscu do tego niewyznaczonym – powiedział wiceszef MSZ na antenie Polskiego Radia. – To jest niezgodne nie tylko z prawem polskim, ale to jest niezgodne z kodeksem Schengen. Z kodeksem UE. Czy posłowie zdają sobie sprawę, że nie ma immunitetu po drugiej stronie granicy? – powiedział minister, oceniając zachowanie Sterczewskiego
Przydacz stwierdził, że białoruskie służby mogą nawet użyć broni przeciwko polskim politykom.
– Jak przejdą granicę to nielegalnie przekroczą granicę. Złapią ich służby białoruskie i będziemy mieli gigantyczny problem. Oczywiście będą wtedy pretensje do MSZ dlaczego nie wyciągacie tych ludzi. No troszkę odpowiedzialności – stwierdził.
Wiceminister przekazał także, że ma informacje od funkcjonariuszy straży granicznej, że imigranci otrzymują pomoc od Białorusinów.
– Migranci otrzymują wsparcie ze strony białoruskiej, bo są po stronie białoruskiej i po tamtej stronie granicy otrzymują żywność, wodę, papierosy. Są na to świadkowie. Oni są tam nawet rotowani, zmieniają się te grupy – powiedział.
Oświadczenie premierów
Przypomnijmy, że premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii we wspólnym oświadczeniu wezwali Łukaszenkę do zakończenia eskalacji na granicy z Unią Europejską.
"Bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim A. Łukaszenki; wzywamy władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć" – zaapelowali.
Czytaj też:
Premier Morawiecki na granicy z Białorusią: Musimy być gotowi na działania bez precedensuCzytaj też:
"Strona białoruska nas obserwuje". Straż Graniczna komentuje "rajd" posła