Z INNEJ PERSPEKTYWY JOANNA SIEDLECKA | Dopiero w 1947 r., po interwencji noszonego na rękach Tuwima, komuniści zgodzili się na powrót do kraju Kazimiery Iłłakowiczówny, sanacyjnej poetki, osobistej sekretarki marszałka Piłsudskiego. Odmówili jednak zameldowania w Warszawie, mieszkania, posady w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, na co początkowo naiwnie liczyła.
Osiedliła się więc w „Poznaniu, na wygnaniu”, gdzie miała przyjaciół Wilniuków Zapraszał dobry znajomy – Wacław Kubacki, ówczesny prezes poznańskich literatów. Zamieszkała w jednym pokoju zatłoczonej, kwaterunkowej komunałki. Żyła z lekcji języków obcych, biedowała. Na domiar wszystkiego – co pomija zupełnie jej biografia pióra Joanny Kuciel-Frydryszak – dopadł ją UB, dogrzebując się na nią „haka” o wiele groźniejszego od sekretarzowania Piłsudskiemu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.