NIEPRAKTYCZNA PANI DOMU | Miejsce, do którego poszliśmy na niedzielny obiad w niewielkim rodzinnym gronie, leży w miłej części Starego Mokotowa. Wnętrze nowocześnie industrialne, karta dań graficznie wysmakowana, krzesła à la Bertoia, dzieło raczej polskiego majsterkowicza niż włoskiego designera.
Dużo stołów na zewnątrz. Stoły pokryte ceratą, chic i eko, nie trzeba prać obrusów (precz z burżuazyjnym białym obrusem). Ogólny luz, nikt się nie stroi, dzieci biegają, gdzie chcą, niemowlęta pełzają po ziemi, psy piją wodę z misek. Atmosfera „nowojorska” jednym słowem. Przynajmniej tak, jak Nowy Jork wyobraża sobie Warszawa.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.